Awantura o ukraińskie zboże. Rolnik spod Kijowa o "dużym problemie"
Napięcie wokół tranzytu ukraińskich towarów do Polski wciąż jest wysokie. Wydaje się, że wtorkowe porozumienie zawarte ze stroną ukraińską cieszy na razie jedynie rządzących. Petro Potapenko, rolnik spod Kijowa uważa, że proces konwojowania i monitorowania transportów przez system SENT nie sprawdzi się w rzeczywistości. Do tego Ukrainiec twierdzi, że Polska "nigdy, by nie blokowała niemieckich towarów", a ukraińskie "już tak". - Zakazy transportu zboża to dla nas duży problem - powiedział PAP Potapenko. - Jeśli naprawdę chcą nas widzieć w Unii Europejskiej i na nas czekają, to kwestia zakazu importu nie powinna być poruszana - dodał. Zakaz importu produktów z Ukrainy wprowadziła ostatnio Bułgaria. Tymczasem polskie granice są zamknięte dla ukraińskich przewoźników do nocy z czwartku na piątek. To wtedy transporty ukraińskiego zboża zostaną wznowione. Będą one jednak posiadały dodatkowe plomby elektroniczne z nadajnikami GPS. Cała sytuacja irytuje również polskich rolników. Z danych udostępnionych przez Agrounię wynika, że w polskich magazynach zalega aż 7 ton ukraińskiego zboża, które w żaden sposób nie spełnia unijnych norm, co automatycznie skutkuje osłabieniem pozycji rolników znad Wisły na rynku zbytu, przynosząc Polakom ogromne straty. Jak podaje PAP, w środę Bruksela zaoferowała dodatkowe 100 mln euro wsparcia dla unijnych rolników. To dodatek do pakietu 56 mln euro, które zostały już przekazane rolnikom z Polski, Rumunii i Bułgarii.