Autor pomroczności jasnej" sam cierpi na tę "chorobę"?
Gdański adwokat Włodzimierz W., który zasłynął użyciem terminu "pomroczność jasna" w procesie syna Lecha Wałęsy, stanie przed sądem dyscyplinarnym w Bydgoszczy. Zarzucono mu naruszenie godności zawodowej w związku z jazdą po pijanemu.
05.04.2004 | aktual.: 05.04.2004 19:09
Włodzimierza W. w czerwcu zeszłego roku zatrzymała policja po tym, gdy - według relacji świadka - jechał samochodem zygzakiem. Po badaniu alkomatem okazało się, że u mecenasa w wydychanym powietrzu stwierdzono 2,1 prom. alkoholu.
Sprawą zajął się Sąd Grodzki w Gdańsku, który pod koniec 2003 r. umorzył ją warunkowo, uznając że "społeczna szkodliwość czynu nie jest znaczna i również wina nie jest znaczna". Adwokatowi wyznaczono dwuletni okres próby, a nadto zakazano prowadzenia pojazdów przez dwa lata i zobowiązano do zapłacenia 2,4 tys. zł na cel charytatywny. Prokurator nie odwołał się, wyrok uprawomocnił się.
Mecenas W. po zatrzymaniu go przez policję sam zawiadomił o sprawie rzecznika dyscyplinarnego Naczelnej Rady Adwokackiej, a ten zlecił jej rozpatrzenie rzecznikowi dyscyplinarnemu Okręgowej Rady Adwokackiej w Bydgoszczy.
"Po uprawomocnieniu się wyroku sądu powszechnego skierowałem akt oskarżenia do Sądu Dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Bydgoszczy, w którym zarzuciłem mecenasowi Włodzimierzowi W. naruszenie zasad godności zawodu" - poinformował rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Bydgoszczy, adwokat Ryszard Paradowski.
Włodzimierzowi W. grozi kara dyscyplinarna od upomnienia po wydalenie z adwokatury.
O mecenasie Włodzimierzu W. po raz pierwszy było głośno, gdy przed sądem bronił jednego z synów Lecha Wałęsy - Przemysława, który w 1993 r. po pijanemu spowodował wypadek samochodowy. Wskazał on wówczas jako okoliczność łagodzącą dla oskarżonego tzw. pomroczność jasną, na którą miał cierpieć prezydencki syn.