Automobilizm: "Big Maek" musi, Burns może

Już tylko kilka godzin dzieli nas od startu ósmej eliminacji Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata, Rajdu Nowej Zelandii. O 5.00 w piątek czasu lokalnego, czyli o 18.00 w czwartek czasu polskiego, spod hotelu Sky City w Auckland wyruszyła subaru impreza P2000 Richarda Burnsa i Roberta Reida i zawodnicy są teraz w drodze na OS-1, który rozpocznie się o 8.18 (21.18 w Polsce). Podczas pierwszego, piątkowego etapu, mają do przejechania 8 odcinków specjalnych o długości 117.43 km. Kierowcy pojadą na zachodnie wybrzeże Nowej Zelandii. Już na początek zawodników czeka jeden z dłuższych odcinków, liczący 32.37 kilometra Te Akau North.
Drugi dzień, na północ od Auckland, jak zwykle w przypadku rajdów mistrzostw świata, to najcięższe wyzwanie dla załóg. Dziewięć oesów (w sumie 176.76 km) a między nimi najdłuższy odcinek specjalny w mistrzostwach świata 2000, 59- kilometrowy (!!!) Parahi Ararua. Dla porównania podam, że łączna długość dziesięciu odcinków specjalnych najbliższego rajdu Pucharu PZMOT (krajowa II liga)
, Rajdu Imielin, wynosi 60.5 km...

13.07.2000 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Na pewno niedziela (odcinki na południowy wschód od Auckland) nie będzie już spokojnym dniem, który można przeznaczyć na „dojechanie”. Do przejechania będzie co prawda siedem oesów, o długości jedynie 79.18 km, ale strefy serwisowe będą jedynie przed startem pierwszego i po mecie ostatniego!
Tegoroczny Rajd Nowej Zelandii bardziej niż imprezą szutrową będzie imprezą... błotnistą. Na Antypodach od dłuższego czasu jest zimno i wilgotno, drogi są mokre, a to będzie sprawiać jeszcze większe trudności w jeździe. Szczególnie trzeciego dnia, gdy trzeba będzie przejechać niemal 80 kilometrów bez serwisu, problemy mogą mieć auta szczególnie skore do defektów (np. seat cordoba WRC), czy też... kierowcy znani z bardzo ostrej jazdy (np. Colin McRae). Drugiego dnia liczy się w zasadzie tylko OS Parahi Ararua, na którym może rozstrzygnąć się cały rajd. Wystarczy sobie wyobrazić ile może kosztować defekt nawet na 9. kilometrze, kiedy do mety pozostanie 50... Pierwszy dzień powinien za to stać pod znakiem „rozpoznania bojem”.

Faworytów jest kilku, ale tym razem już pod murem staje Tommi Maekinen. Fin, jeśli chce po raz piąty z rzędu obronić mistrzostwo świata, musi przywieźć z Nowej Zelandii komplet punktów, powtarzając zeszłoroczny. Na razie, wespół z Carlosem Sainzem, zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji MŚ, tracąc 15 punktów do liderującego Burnsa i jego ostatnie wyniki nie wskazują na to, by poprawił tę pozycję. Podczas przerwy przed aktualnym sezonem konkurencja wprowadziła nowe ewolucje swoich aut WRC, a „Big Mak” wciąż jeździ mitsubishi lancerem evo VI, jedynie A- grupowym, z niezbyt wielką ilością poprawek od zeszłego roku. Czyżby przyszła pora na detronizację Fina na rzecz „Rudego Rycha”? Burns miał zresztą podczas Rajdu Akropolu problemy z zawieszeniem, ale nowozelandzkie trasy są o wiele bardziej litościwe dla amortyzatorów i tym razem powinno być lepiej. Szczególnie, że nie ma dużego nacisku psychicznego, bowiem przewaga nad rywalami pozwala mu nawet na nieukończenie jednego
rajdu! Wyczyny Sainza i McRae (dublet w Grecji) pokazały za to, że musi się obawiać kierowców ekipy Forda, która wreszcie okiełznała wiecznie psujące się Focusy. Skoro wytrzymały trudy Akropolu, to powinny dać sobie radę teraz. Chyba, że przeszkodzą w tym niesnaski w samym teamie – na ostatnim rajdzie Sainz zatrzymał się demonstracyjnie tuż przed metą lotną ostatniego oesu, by pokazać, że jest lepszy, ale nakazano mu przepuścić McRae. Miejmy jednak nadzieję, że obie gwiazdy spod znaku niebieskiego owalu zachowają się profesjonalnie, bowiem inaczej rajd wiele by stracił.

Do tej grupy dołączyć jeszcze może – i powinien – drugi Fin, Markus Groenholm. Po jego pierwszym w życiu triumfie w rajdzie MŚ (Rajd Szwecji) kierownictwo ekipy przesunęło go na stałe do ekipy fabrycznej, bowiem przedtem walczył o drugie miejsce w niej z Gilesem Panizzim. Markus wyciska ostatnie poty z rajdówki spod znaku lwa, trzyma się w czołówce każdego rajdu, ale czasem auto zawodzi i dlatego Fin jest na drugim miejscu w klasyfikacji mistrzostw, ex aequo z McRae, tracąc 14 punktów do Burnsa. Ma jednak to szczęście, że nikt na niego zbytnio nie naciska.
Reszta będzie raczej tłem dla rywalizacji najlepszych. Ciekawe co tym razem pokażą Seaty, prowadzone przez doświadczonego Francuza Didier Auriola i młodego Fina Toni Gardemeistera. Jeśli dalej będą tak awaryjne, w hiszpańskiej ekipie może się zwolnić jedno miejsce – „Latająca Żaba” już wielokrotnie żądał intensyfikacji prac nad cordobą WRC evo II i kiedyś jego cierpliwość może się skończyć. Z drugiej strony, od Rajdu Finlandii ma się pokazać kolejna, trzecia ewolucja cordoby WRC, i może Auriol do tej pory wytrzyma...
Cóż więcej napisać – rajdowcy są już w drodze na start pierwszego oesu, zapraszamy więc do lektury porannych (różnica czasu z Nową Zelandią wynosi -11 godzin!) relacji po kolejnych etapach rajdu w Wirtualnej Polsce!
Michał Rosiak

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)