Autobus odjechał bez niego. Stracił dokumenty, wizę i bagaże
Doktorant z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Elmontser Elmoubark od 28 grudnia próbuje odzyskać swoje rzeczy osobiste. Tego dnia jechał autokarem FlixBusa. Podróż dla Elmontsera zakończyła się na autostradzie przed granicą z Niemcami. Autobus odjechał z dwoma bagażami, ale bez pasażera. Nie zdawał sobie sprawy, że autokar może odjechać bez niego.
05.01.2023 12:42
Sprawę opisuje poznańska Gazeta Wyborcza. Autokar FlixBusa (N1381) jechał 28 grudnia ubiegłego roku swoją stałą trasą, z Poznania na lotnisko Berlin Brandenburg
- Około godz. 5.20 kierowca zarządził przerwę na toaletę. To było na autostradzie, przed granicą, ale jeszcze w Polsce, na ostatnim przystanku przed stacją benzynową - relacjonuje Elmontser Elmoubark, który był pasażerem tego autobusu.
Elmontser na UAM w Poznaniu robi doktorat z archeologii. Pracuje w Sudanie. Był w drodze na lotnisko do Berlina, skąd miał lecieć do Afryki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Utracone bagaże
- Gdy wyszedłem z tej toalety, autobusu już nie było. Kierowca zostawił mnie na postoju przy autostradzie, odjechał z moim rejestrowanym bagażem - to były dwie walizki, każda po ponad 20 kg, oznaczone zawieszką bagażową FlixBus z imieniem, nazwiskiem i adresem - i bagażem podręcznym, w którym były mój paszport, wiza, komputer z materiałami do pracy doktorskiej, aparat fotograficzny i inne dokumenty - mówi w rozmowie z "Wyborczą".
Pomocni okazali się przypadkowi ludzie, którzy zatrzymali się na tym samym postoju. Zabrali go do auta i zawieźli do Berlina. Próbowali dogonić autokar - bez skutku. W Berlinie doktorat przebukował lot. Wytłumaczył, dlaczego nie poleci samolotem. Linie lotnicze poszły mu na rękę.
Elmoubark wrócił do Polski. W Poznaniu on i jego partnerka rozmawiali z innymi kierowcami FlixBusa. - Kierowcy powiedzieli nam, że byli na miejscu, gdy rano przyjechał autobus z bagażem, i że pomagali ten bagaż nadać w biurze FlixBusa na ZOB. Okazało się, że to biuro nie ma numeru telefonu, nie da się z nimi skontaktować - relacjonują.
Następnego dnia wrócili do Berlina na ZOB. Tam usłyszeli, że bagaże zostały odesłane do centralnego magazynu rzeczy zagubionych. Problem w tym, że FlixBus ma cztery takie magazyny: w Berlinie, Hamburgu, Pradze i Warszawie. Mięli wypełnić formularz i czekać, aż któryś z magazynów do nich zadzwoni.
- Mimo że bagaż był odpowiednio oznaczony, nikt się ze mną nie skontaktował - mówi Elmoubark. - Jedyna forma kontaktu to zgłoszenie zaginionego bagażu poprzez formularz na stronie przewoźnika. Zrobiłem to. Ale pozostało to bez odpowiedzi. To już tydzień. I nic - mówi doktorant.
Stracił dokumenty
Elmoubark stracił dokumenty. Musiał wyrodzić zastępcze papiery w ambasadzie Sudanu w Berlinie. W międzyczasie zgłosił sprawę zaginięcia niemieckiej policji.
- Teraz chciałbym już tylko odzyskać mój bagaż. To były dwie walizki z dużą ilością wartościowych rzeczy - miałem tam rzeczy osobiste, prezenty dla rodziny. Straciłem bagaż podręczny, więc teraz nie mogę wrócić do kraju pochodzenia i nie mogę normalnie wypełniać moich obowiązków wobec pracodawcy. Wstrzymana została też moja dysertacja doktorska. Szef z Sudanu dzwonił już i pytał, gdzie jestem - mówi w rozmowie z gazetą.
Przewoźnik tłumaczy
W środę późnym popołudniem Agata Kuźnia z FlixBusa napisała "Wyborczej", że "w dniu 02.01.2023 udzielono pasażerowi odpowiedzi na wysłany przez niego formularz", a pasażer został poinformowany, że "według standardowej procedury weryfikacja przypadku zaginionego bagażu może potrwać do 14 dni, zanim otrzyma on odpowiedź".
Przewoźnik zapewnił, że z uwagi na okoliczności sprawy przyśpieszy ten proces.
Z kolei partnerka doktoranta jest zaskoczona tym, że autobus odjechał. - Pracownik infolinii FlixBus powiedział, że kierowca ogłasza przerwę 10 min i trzeba się zmieścić w tym czasie. Mój partner na pewno się w tym czasie zmieścił. Nie wyobrażam sobie, jak w ogóle mogło dojść do takiej sytuacji. Na Facebooku znalazłam nawet grupę osób poszkodowanych przez FlixBusa, które znalazły się w podobnych sytuacjach. Okazało się, że mój partner nie jest jedynym, którego autobus zostawił - mówi Helena Kryg.