Audyt w Senacie. "Miał skompromitować PiS, a trzeba przeprowadzić go jeszcze raz"
To miała być bomba, ale nie jest. Audyt dotyczący pracy Senatu, kiedy jego przewodniczącym był Stanisław Karczewski, nie wykazał rażących nieprawidłowości. Podobno dokument jest ogólny, przypomina broszurę informacyjną i trzeba go przygotować jeszcze raz.
W Senacie przeprowadzono wewnętrzny audyt. Zlecił go nowy marszałek Senatu Tomasz Grodzki, by zobaczyć, jak izba funkcjonowała za czasów jego poprzednika Stanisława Karczewskiego.
Do wyników dotarła Interia. I jak informuje, "dokument miał skompromitować PiS", ale "przypomina bardziej broszurę informacyjną niż audyt z prawdziwego zdarzenia". Brakuje tam danych dotyczących wydatków, zakupów czy wynagrodzeń.
Interia przypomina, że "Dziennik Gazeta Prawna" informował o tym, że Karczewski miał zatrudniać pracownika od pisania przemówień, że wydano kilkaset tysięcy złotych na nową stronę internetową, która dotychczas nie powstała. W audycie nie ma jednak o tym słowa.
Autorką audytu jest Joanna Balicka. Dokument nazwała "Notatką z czynności doradczych w zakresie struktury organizacyjnej Kancelarii Senatu z dnia 31 stycznia 2020 roku". - Mówiła, że głupio jej tak kontrolować byłego szefa. Audyt ogranicza się do struktury organizacyjnej Kancelarii Senatu - powiedziała Interii osoba z Senatu.
W dokumencie czytamy jednak o nieprawidłowościach i zaleceniach. Mowa np. o tym, że jedno z biur powinno zostać podzielone na dwa. - Ten audyt to miała być bomba, a nie wynika z niego nic. Trzeba go przeprowadzić jeszcze raz - stwierdził informator portalu.
Przeczytaj również:
Stanisław Karczewski ocenił swojego następcę Tomasza Grodzkiego. "Jego utrzymanie kosztuje więcej"
Stanisław Karczewski reaguje na oskarżenia posłów KO. Zapowiada pozew
Źródło: Interia
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl