Ataki w Rosji. USA reagują na działania grupy bojowników
Grupa bojowników z Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego i Legionu "Wolność Rosji" zaatakowała przygraniczne miejscowości w obwodzie biełgorodzkim na terenie Rosji. Ukraiński wywiad ogłosił, że za działania odpowiedzialni są proukraińscy Rosjanie, z kolei Kreml o atak oskarżył Kijów. - Ukraina sama decyduje, jak prowadzić działania wojenne - oświadczył w poniedziałek rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller.
Rano przygraniczne miejscowości w obwodzie biełgorodzkim zaatakowali bojownicy z proukraińskiego Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego i Legionu "Wolność Rosji". Ogłosili wkrótce, że "wyzwolili" dwie rosyjskie miejscowości: Kozinkę i Góra-Podol i szturmują miejscowość Grajworon.
Na należącym do Legionu "Wolność Rosji" kanale w Telegramie opublikowano oświadczenie o wzięciu odpowiedzialności za wydarzenia oraz komunikat o treści: "Obywatele Rosji! Jesteśmy Rosjanami tak jak wy. Jedyna różnica między nami polega na tym, że nie chcieliśmy już usprawiedliwiać działań przestępców u władzy i chwyciliśmy za broń, aby bronić naszej i waszej wolności. Dziś nadszedł czas, abyśmy wszyscy wzięli odpowiedzialność za naszą przyszłość. Nadszedł czas, aby dyktatura Kremla dobiegła końca".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Oczy Putina. Ekspert nie ma złudzeń
Kreml natychmiast oskarżył o ten atak Kijów. Doradca prezydenta Ukrainy Mychajlo Podolak na swoim profilu na Twitterze zapewnił, że Ukraina nie ma z tym nic wspólnego. "Jedyną siłą napędową polityki w totalitarnym kraju z dokręconą śrubą jest zawsze zbrojna partyzantka. Ukraina z zainteresowaniem obserwuje wydarzenia w należącym do Rosji obwodzie biełgorodzkim i bada sprawę, ale nie ma z tym nic wspólnego. Jak wiadomo, czołgi są sprzedawane w każdym rosyjskim sklepie wojskowym, a podziemne grupy partyzanckie nadal składają się z obywateli Rosji" - napisał Podolak.
Jest reakcja Waszyngtonu
- Bardzo jasno powiedzieliśmy Ukraińcom, że nie umożliwiamy, ani nie zachęcamy do ataków poza ich granicami, ale myślę, że warto przypomnieć wszystkim, że to Rosja rozpoczęła tę wojnę; że to Rosja kontynuuje ataki na cywilów na Ukrainie. Więc do Ukrainy należy decyzja, jak prowadzić swoje operacje wojskowe - oświadczył rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller, zapytany o ataki rosyjskich formacji walczących po stronie Ukrainy na region przygraniczny w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim.
Z materiałów zamieszczonych w mediach społecznościowych wynika, że dywersanci korzystali w swoim najeździe z amerykańskiego sprzętu, w tym pojazdów Humvee i MaxxPro.
Pytany o to, czy incydent wpłynie na ogłoszoną wcześniej decyzję o zgodzie na transfer F-16 do Ukrainy, Miller zasugerował, że nie wpłynie, dodając, że sprawa samolotów jest dla USA priorytetem. Jednocześnie stwierdził, że nie może powiedzieć, kiedy do przekazania maszyn dojdzie i jakie kraje wezmą w tym udział.
Ogłaszając zgodę w Hiroszimie prezydent Biden powiedział, że uzyskał od prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego obietnicę, że samoloty nie będą wykorzystywane do ataków na terytorium Rosji.