Atak w Rosji. "Strzelanina zaczęła się przed budynkiem"
Uzbrojeni napastnicy zaatakowali w piątek salę koncertową Crocus City Hall w Krasnogorsku. Świadkowie twierdzą, że strzelanina rozpoczęła się przed budynkiem.
Świadkowie ataku w Krasnogorsku pod Moskwą relacjonują, że strzelanina rozpoczęła się w momencie, gdy ludzie czekali w kolejce do wejścia do budynku, a następnie przeniosła się do sali koncertowej. Zgodnie z ich relacjami, napastnicy byli wyposażeni w różnego rodzaju broń - w tym karabinki automatyczne i miotacze ognia. Mieli także różne rodzaje amunicji - informuje portal Ważnyje Istorii.
Z opublikowanych w mediach społecznościowych materiałów wynika, że napastnicy otworzyli ogień do ludzi i podpalili salę koncertową.
W wyniku paniki, która wybuchła podczas ucieczki, ludzie zaczęli tratować się nawzajem. Wyjścia z budynku były zablokowane, co skomplikowało ewakuację.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Około 100 osób schroniło się na poziomie -1, skąd zostały ewakuowane przez straż pożarną - relacjonuje serwis Ważnyje Istorii. Dodaje również, że siły specjalne przybyły na miejsce dopiero około 40 minut po rozpoczęciu strzelaniny w Crocus City Hall.
Stali w kolejce z terrorystami?
Jedna z kobiet opowiedziała portalowi, że jej matka i siostra stały w kolejce do wejścia, ponieważ spóźniły się na koncert. - I część terrorystów stała w tej samej kolejce, z tyłu, zaczęli strzelać do ludzi. Jednocześnie podpalili salę i strzelali do ludzi na parterze - relacjonowała.
Olga, która była na miejscu zdarzenia, opowiedziała portalowi Meduza, że na sali byli ludzie w różnym wieku. - Pamiętam, że na sali byli ludzie w różnym wieku - i starsi, i nawet z małymi dziećmi - mówiła.
"Słychać było dziwny szum"
Kolejna kobieta opowiedziała, że była już na swoim miejscu na sali, gdy zaczęła się strzelanina.
- Pięć minut przed rozpoczęciem koncertu słychać było dziwny szum - relacjonowała. - Potem było słychać wybuchy jakby petard, nie uświadomiłam sobie od razu, że to strzały. Strzelano dosyć daleko ode mnie, w holu. Potem przez salę przebiegli pracownicy Crocusa i wszystkich zagonili do sceny, przez nią udało się dotrzeć do wyjścia. Kiedy biegłam, słyszałam, jak krzyczeli ludzie, którzy kogoś zgubili w tłumie - dodała.