Atak na USA: świat się boi
(inf. własna)
Choć od zamachu terrorystycznego na Nowy Jork i Waszyngton miną niedługo dwie doby, Ameryka i cały świat nadal żyją w strachu. Sytuację na Manhattanie trudno uznać za stabilną; co prawda stopniowo przywracana jest komunikacja między poszczególnymi dzielnicami "Wielkiego Jabłka", ale o świcie w czwartek czasu polskiego zawaliła się pozostała część drugiej wieży World Trade Center, która runęła dwa dni wcześniej. Zawaleniem grozi także konstrukcja budynku One Liberty Plaza należącego do kompleksu WTC.
Przerażenie nie opuszcza mieszkańców obu miast. W nagłówkach specjalnego wieczornego wtorkowego wydania dziennika Washington Times najczęściej pojawiającym się słowem był "horror". Powoli jednak strach ustępuje miejsca oburzeniu na zamachowców - amerykańskie gazety mówią o haniebności czynu i bezeceństwie sprawców. W relacjach, jakie przekazują Wirtualnej Polsce internauci przebywający w USA, cały czas widać szok i niedowierzanie. Wtorkowe wydarzenia odbiły się mocno w psychice ludzi nie tylko z NYC, ale również z okolicznych stanów - pisze z Nowego Jorku Joanna Lubach. Mieszkańcy obu wielkich miast potrzebują pomocy psychologicznej. Terapeuci bezpłatnie oferują swoją pomoc.
W Nowym Jorku nadal obowiązuje stan wyjątkowy. Jak poinformowały władze, w nocy ze środy na czwartek (czasu środkowoeuropejskiego) otrzymano informację o bombie podłożonej w Empire State Building. Budynek błyskawicznie ewakuowano, ale alarm okazał się fałszywy.
O opuszczenie budynku poproszono także wszystkich przebywających w gmachu ONZ, znajdującym się kilka kilometrów od WTC. Niektórzy utrzymywali, że była to groźba zamachu bombowego. Jednak rzecznik ONZ Fred Eckhard nie potwierdził tych pogłosek.
Z obawy przed kolejnymi atakami, doroczne posiedzenie MFW i Banku Światowego, zapowiedziane na koniec września w Waszyngtonie, może zostać odłożone. Taką informację podało w środę niemieckie Ministerstwo Finansów.
Giełda nowojorska i ważniejsze instytucje finansowe w mieście zaczną działalność prawdopodobnie w poniedziałek.
Na wtorkowe wydarzenie histerycznie zareagowała nie tylko Ameryka. W związku z groźbą zamachu bombowego ewakuowano siedzibę niemieckiego MSZ w Berlinie. Z uwagi na groźby ataków terrorystycznych w środę rano rozpoczęto i niemal natychmiast wstrzymano ewakuację ludzi z wieżowca we Frankfurcie - Messeturm położonego na terenach targowych. Niemiecka policja wyjaśniła, że wcześniej otrzymano informację o zamachu bombowym w budynku; wiadomość ta jednak nie została potwierdzona i wstrzymano akcję wyprowadzania ludzi z wieży handlowej. Zapowiedziano jednak zasadnicze zaostrzenie środków bezpieczeństwa na miejscu.
Wtorkowy zamach na Nowy Jork i Waszyngton uznano za najstraszliwszy atak terrorystyczny w historii świata. Dwa samoloty typu Boeing 767, porwane z lotniska w Bostonie, uderzyły rano miejscowego czasu w wieże gmachu World Trade Center w Nowym Jorku. Obie wieże zawaliły się. Trzeci samolot uderzył w gmach Pentagonu w Waszyngtonie; jego część legła w gruzach. Nowy Jork ogarnęła panika; mówi się o tysiącach ofiar. Czwarta maszyna, lecąca z nowojorskiego lotniska Newark do San Francisco, runęła na ziemię niedaleko Pittsburgha.
Ustalono już, że celem zamachów miał być Biały Dom i prezydencki samolot Air Force One. Władze Stanów Zjednoczonych są niemal pewne, że za wtorkowymi atakami stoi saudyjski terrorysta i przywódca organizacji al Qa'ida - Osama bin Laden, uważany za głównego sponsora islamskiego terroryzmu. Jak powiedział szef FBI Robert Mueller, pewna liczba osób została zatrzymana i przesłuchana w związku z tragicznymi wydarzeniami, ale nikt nie został jeszcze aresztowany. (kar)