Atak na Marszu Niepodległości. Prokuratura umarza śledztwo: sprawca był "szczelnie zamaskowany"
Warszawska prokuratura umorzyła śledztwo ws. ataku na dziennikarkę "Gazety Wyborczej" podczas ubiegłorocznego Marszu Niepodległości w Warszawie. Nie odnalazła bowiem zamaskowanego mężczyzny, który na nią napadł. - Ustalenie świadków, którzy widzieli go bez maski, jest niemożliwe - uznał prokurator.
Do ataku na dziennikarkę "GW" doszło, gdy filmowała uczestników marszu. Na zarejestrowanym przez nią nagraniu widać grupę mężczyzn, którzy krzyczą wulgarne hasła, m.in. pod adresem policji.
W pewnym momencie jeden z zamaskowanych mężczyzn podbiega do dziennikarki, szarpie ją i wyzywa, próbuje zniszczyć jej sprzęt. Po chwili wkracza inny mężczyzna ze straży marszu i odpycha kobietę.
Zobacz też: Kaczyński w kolejce na operacje kolana. Nowacka złapała się za głowę
Po publikacji filmu na stronie portalu wyborcza.pl policja zajęła się sprawą z urzędu. - Pani redaktor została znieważona, być może została naruszona jej nietykalność cielesna. Będziemy to ustalać w najbliższym czasie - mówił wówczas gen. Jarosław Szymczyk, komendant główny policji.
Śledztwo prokuratury w tej spawie trwało ponad dziewięć miesięcy. Pod koniec sierpnia zostało jednak umorzone. Powód? Nie udało się ustalić sprawcy ataku, był "szczelnie zamaskowany".
"Przy nieustaleniu osób widzących go bez maski wykrycie sprawcy jest zadaniem niezwykle trudnym, a na obecnym etapie wręcz niemożliwym" - podsumował prowadzący to śledztwo prokurator Tomasz Rybak z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Źródło: wyborcza.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl