Astronom: supernowa, kometa, a może koniunkcja planet. Jak wyglądała Gwiazda Betlejemska?
Gwiazda, kometa, wybuch w galaktyce oddalonej dziesiątki lat świetlnych od Ziemi? Czym była - o ile istniała - Gwiazda Betlejemska, mająca prowadzić Mędrców ze Wschodu bo Betlejem w dzień narodzin Jezusa z Nazaretu? Na ten temat Marcin Makowski rozmawia z Robertem Szajem, astronomem z Fundacji Nicolaus Copernicus.
24.12.2020 | aktual.: 03.03.2022 00:02
Marcin Makowski: Co na niebie wiedzieli Mędrcy ze Wschodu w noc wigilijną dwa tysiące lat temu?
Robert Szaj (astronom, Fundacja Nicolaus Copernicus): Istnieje wiele teorii na ten temat. Jedna z nich mówi, że Mędrcy mogli widzieć koniunkcję jasnych planet na niebie. W latach poprzedzających rok zerowy można było obserwować na niebie kilka takich zjawisk.
Ktoś już sformułował taką hipotezę?
Teorię taką wysunął blisko 500 lat temu Johannes Kepler, jednak już w starożytności wiedziano, że są to zjawiska powtarzalne i trudno w ich przypadku mówić o czymś wyjątkowym.
Co w takim razie mogło być Gwiazdą Betlejemską, opisywaną w Ewangelii?
Inną kandydatką na Gwiazdę Betlejemską jest supernowa. To wybuchająca, umierająca gwiazda, która przez wiele dni jest bardzo jasna, nawet dziesiątki lat świetlnych od miejsca wybuchu. Obiekt taki zanotowano w chińskich kronikach około piątego roku przed naszą erą. Co istotne, każdy wybuch supernowej pozostawia po sobie ślad, jednak do tej pory astronomowie w naszej galaktyce takiego śladu nie znaleźli. Mógł to być zatem wybuch supernowej np. w sąsiedniej galaktyce M 31, czyli Wielkiej Galaktyce w Andromedzie, co zapewne nie umknęłoby uwadze ówczesnych obserwatorów. Na odkrycie pozostałości po tym wybuchu wciąż czekamy.
Jeśli nie była to supernowa, mamy jeszcze jakichś kandydatów?
Alternatywnie mógł to być jasny bolid, czyli meteor o jasności większej niż Wenus, ale wówczas zapewne obserwowano znacznie więcej przelotów jasnych meteorów. Nie było świateł miejskich, ludzie więcej czasu spędzali na zewnątrz, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Starożytni wiedzieli, że takie jasne spadające obiekty od czasu do czasu się pojawiają, dlatego trudno sobie wyobrazić, żeby mogli je uznać za niezwykłe.
A może to była kometa? Tak najczęściej przedstawia się Gwiazdę na obrazach religijnych.
Faktycznie, w tradycji i ikonografii utarło się pokazywanie Gwiazdy Betlejemskiej jako komety. Trudno jednak uznać to za dowód, tym bardziej, że komety w tamtych czasach były raczej zwiastunami nieszczęść. Część uczonych skłonnych jest uznać, że gwiazda w tekstach biblijnych jest po prostu symbolem oświecenia i światła królewskiego, światła w sercu, które prowadziło do odrodzenia i narodzenia Króla.
Jak zinterpretować tę część przypowieści, która mówi, że Gwiazda "prowadziła" Mędrców ze Wschodu?
Jasne obiekty mogą pojawiać się w różnych częściach nieba. Niekiedy są widoczne dłużej po danej stronie, jak np. Wenus widoczna jest przez wiele miesięcy po stronie wschodniej bądź zachodniej. Zatem gdy jakiś kosmiczny obiekt świeci na niebie dłużej w danym obszarze, może być drogowskazem i wskazywać drogę lub konkretny kierunek. Takim obiektem mogła być oczywiście wspomniana kometa, choć warto dodać, że w tamtych czasach część filozofów twierdziła, że komety są raczej obiektami pochodzenia atmosferycznego.
W takim razie ile w biblijnej opowieści faktów, a ile mitów?
O gwieździe prowadzącej Mędrców z kanonicznych tekstów wspomina jedynie Ewangelia według świętego Mateusza, podobnie jak o Mędrcach ze Wschodu. Dzisiaj trudno jest oceniać wiarygodność opowieści o tym zdarzeniu, skoro inni ewangeliści o nim nie wspominają. W opowieści św. Mateusza jest oczywiście sporo faktów historycznych, zatem możemy przyjąć, że i ta część Ewangelii, może opierać się na faktach. Skoro bowiem opisano przybycie Mędrców (nie wspomniano o liczbie, która wynika z późniejszej tradycji, raczej nie popartej faktami), to zapewne takie zdarzenie mogło zaistnieć.
Czy gwiazda betlejemska pojawiła się w innych źródłach epoki?
Tak, pojawia się również w protoewangelii Jakuba, który pisze o "Magach", których do groty betlejemskiej prowadziła "gwiazda, którą ujrzeli na wschodzie". Jest też następujący fragment: "Ujrzeliśmy ogromną gwiazdę, która tak błyszczała wśród wszystkich tych tu gwiazd, że ich nie było widać". To tekst apokryficzny, który powstał w II wieku n.e., podobnie jak kanoniczne Ewangelie. Zatem analogiczne wydarzenie opisane jest przez inne źródło. Obecnie nie wiadomo, czy opierało się ono na tekście św. Marka, czy odwrotnie. Wiemy jednak, że jest drugi zapis, spoza kanonu Biblii, co uwiarygadnia historię o gwieździe.
Czy obiekt, który obserwowaliśmy na niebie 21 grudnia, czyli koniunkcja Jowisza i Saturna, to to samo zjawisko, które widziano w dniu narodzin Jezusa z Nazaretu?
Jak już wspomniałem, faktycznie kilka dni przed świętami obserwowaliśmy na niebie największe zbliżenie dwóch planet - Jowisza i Saturna. To tzw. Wielka Koniunkcja, do której dochodzi średnio raz na blisko 400 lat. Ostatnie takie zjawisko mogliśmy obserwować w marcu 1226 roku, bo to kolejne raczej mogło być niezauważone ze względu na bliskość Słońca. W 6 roku przed naszą erą, niemal przez cały ten rok, Jowisz i Saturn przebywały bardzo blisko siebie na niebie, choć nie zbliżyły się na taką odległość, w jakiej będą znajdować się nawet w dniu Wigilii w tym roku (planety oddalają się już, ale nie jest to szybki proces). W 6 r. p.n.e. planety te urządziły istny taniec, zbliżając się do siebie trzykrotnie w ciągu roku, w maju październiku i grudniu. W tym czasie występowały też inne koniunkcje. Jednak najznamienitsi uczeni tamtych czasów zdawali sobie sprawę z natury planet i ich ruchu, dlatego trudno uznać to zjawisko za to, które wzbudziło aż tak duże emocje i przekonanie o narodzinach Króla. Zatem możemy je uznać raczej za jedną z niepotwierdzonych hipotez niż za twardy dowód i pewne stwierdzenie.
Rozmawiał Marcin Makowski dla WP Wiadomości