Asad: wolałbym, aby turecki myśliwiec nie został zestrzelony
Prezydent Syrii Baszar al-Asad powiedział tureckiej gazecie "Cumhuriyet", że wolałby, aby syryjskie siły nie zestrzeliły tureckiego myśliwca, do czego doszło pod koniec czerwca. Asad nie pozwoli, by napięcia między obu krajami przekształciły się w otwarta walkę.
03.07.2012 | aktual.: 03.07.2012 09:09
- Dopiero po zestrzeleniu samolotu stwierdziliśmy, że należał on do Turcji. Zapewniam, że gdybyśmy wiedzieli to wcześniej, na pewno do tego by nie doszło - powiedział Asad w wywiadzie dla stambulskiego dziennika.
- Samolot leciał w korytarzu powietrznym naruszonym w przeszłości trzykrotnie przez lotnictwo izraelskie. Wojsko go zestrzeliło, ponieważ nie widzieliśmy go na naszym radarze i ponieważ nie otrzymaliśmy informacji - tłumaczył prezydent Syrii, przeciwko któremu od połowy marca zeszłego roku trwa powstanie. - Oczywiście byłbym rad, gdyby to był samolot izraelski - dodał.
Spytany, czy napięcia między Syrią i Turcją mogą doprowadzić do wojny, Asad odpowiedział: - Nie pozwolimy, aby napięcia przeistoczyły się w otwartą walkę między obu krajami, co byłoby szkodliwe dla każdego z nich.
Zaznaczył, że Syria nie zgromadziła i nie zgromadzi swojego wojska wzdłuż granicy z Turcją bez względu na działania podjęte przez turecki rząd Recepa Tayyipa Erdogana.
Nie wiadomo, kiedy wywiad został przeprowadzony. Asad odnosi się w nim do międzynarodowego spotkania w Genewie na temat Syrii, które odbyło się w sobotę pod auspicjami wysłannika ONZ i Ligi Arabskiej do Syrii Kofiego Annana.
22 czerwca Syryjczycy zestrzelili turecki samolot wojskowy. W następstwie tego incydentu Ankara rozmieściła broń przeciwlotniczą wzdłuż granicy z Syrią i ogłosiła, że potraktuje każdy ruch syryjskich sił w pobliżu wspólnej granicy jako bezpośrednie zagrożenie.
W związku z zestrzeleniem tureckiej maszyny Turcja poprosiła o pilne posiedzenie ambasadorów Sojuszu Północnoatlantyckiego, którego jest członkiem. Po posiedzeniu NATO ostro potępiło zestrzelenie myśliwca; po konsultacjach uznało, że na razie będzie bacznie śledzić rozwój wydarzeń na granicy syryjsko-tureckiej.