Armia zbombardowała dom dygnitarza; 10 osób zabitych
Dziesięć osób zginęło, a 35 zostało rannych, gdy armia jemeńska zbombardowała w piątek dom dygnitarza plemiennego Hamida al-Ahmara na południu Sany - poinformowało jego biuro.
Hamid to brat przywódcy federacji plemiennej, która walczy z siłami prezydenta.
W piątek doszło też do ataku na pałac prezydenta Alego Abd Allaha Salaha w Sanie. Rannych zostało kilku dygnitarzy, w tym sam prezydent, który - jak powiedział agencji Reuters przedstawiciel jemeńskich władz - został lekko ranny.
Pierwotnie poinformowano, że w ataku zginęło siedem osób. Według najnowszego bilansu, który podał przedstawiciel jemeńskich władz, w następstwie ostrzału artyleryjskiego meczetu w pałacu prezydenckim śmierć poniosło 11 osób, 124 zostało rannych, a atak nastąpił podczas piątkowych modłów.
Władze Jemenu oskarżyły o ostrzał wrogie wobec Salaha klany plemienne. Jednak przywódca jemeńskiej federacji plemiennej Sadek al-Ahmar zaprzeczył, jakoby atak na pałac prezydencki przeprowadzili jego ludzie. Niemniej elitarne jednostki armii jemeńskiej przeprowadziły w piątek odwetowy ostrzał artyleryjski domów przywódców federacji plemiennej.
Oddziały lojalne wobec prezydenta Salaha, które tłumią protesty, wycofały się z Taizzu na południu kraju, gdzie przez tydzień ścierały się z proreformatorskimi demonstrantami - powiedział pragnący zachować anonimowość przedstawiciel opozycji.
Policja i żołnierze wierni prezydentowi Salahowi kilkakrotnie ostrzelali demonstrantów apelujących o ustąpienie do prezydenta, który rządzi Jemenem niemal 33 lata.
W kraju panuje chaos, bo mimo wcześniejszych ustaleń Salah odmówił podpisania porozumienia z opozycją i przekazania władzy.