PolskaArmia urzędników rośnie szybciej niż grzyby po deszczu

Armia urzędników rośnie szybciej niż grzyby po deszczu

Nawet grzyby po deszczu nie rosną tak szybko, jak armia urzędników w Polsce. Jak wyliczył "Fakt", każdego dnia roboczego przybywa ich aż 75!

22.04.2011 | aktual.: 22.04.2011 09:26

W sumie, odkąd rządzi Platforma Obywatelska, zatrudniono w administracji publicznej blisko 70 tysięcy nowych osób. – Same ich pensje kosztują podatników około 3,5 miliarda złotych – grzmi ekonomista Krzysztof Rybiński (44 l.).

Tak licznej biurokracji nie było w Polsce nigdy. Wśród ministerstw prym wiedzie resort finansów. Jacek Rostowski, który powinien dbać o nasze finanse, nie żałuje na urzędników. Tylko w ciągu roku zatrudnienie w ministerstwie zwiększyło się aż o 107 osób. W dalszej kolejności są resort gospodarki (35 osób) i rolnictwa (26 osób). Resort do resortu, urząd do urzędu, agencja do agencji i w ciągu trzech lat w administracji pojawiło się aż 70 tysięcy nowych osób. Jeśli wziąć pod uwagę tylko dni robocze, bo w weekendy raczej nikt nie zatrudnia, oznacza to, że każdego dnia w Polsce pojawia się 75 nowych urzędników!

Zatrudniamy na potęgę

– Teraz wiadomo, na co idą pieniądze z podwyżki podatków. Więcej urzędników, to więcej wydatków z kasy, którą wpłacają do budżetu podatnicy. Tempo zatrudniania w administracji jest bardzo szybkie i chyba żadne inne państwo w Europie nie jest w stanie nas w tym wyprzedzić – uważa ekonomista Krzysztof Rybiński. W dodatku rośnie nie tylko liczba pracowników urzędów, ale i ich wynagrodzenia. W kilku ministerstwach w ciągu ledwie roku przeciętna pensja urzędnika wzrosła nawet o 20 procent. Rekordzistą w tym rozdawnictwie jest Bogdan Zdrojewski (53 l.) – w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego średnia pensja skoczyła aż o 923 złote!

"Na Unię" też biorą nowych

Każdy powód jest dobry, by zatrudniać kolejnych urzędników. Przy okazji unijnej prezydencji, którą Polska obejmie w połowie roku, w każdym z ministerstw utworzono funkcję rzecznika ds. prezydencji. W niektórych resortach poprzesuwano na stanowiskach ludzi, by dodać im tych „prezydenckich” zadań. – Do mnie dzwoni się w kwestiach zdrowia związanych z prezydencją. W każdym resorcie jest ktoś taki, a u nas tylko jedna osoba. Wie pan, kryzys – tłumaczy Jakub Gołąb, rzecznik ds. prezydencji w Ministerstwie Zdrowia, a wcześniej urzędnik u Ewy Kopacz (55 l.). Ale na przykład MSWiA skorzystało ze świeżej krwi i zatrudniło nową urzędniczkę – Annę Mytko, by teraz to jej powierzyć te nowe unijne obowiązki...

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (88)