Arktyka topi się na naszych oczach. Naukowcy biją na alarm

Naukowcy alarmują, że ocieplenie Arktyki przebiega dużo intensywniej, niż dotychczas sądzono. Okazuje się, że ogrzewa się ona nawet cztery razy szybciej niż reszta naszej planety. Badacze wykorzystali nowy sposób analizy, dzięki czemu udało im się uwzględnić czynnik do tej pory pomijany.

Naukowcy biją na alarm. Arktyka topi się cztery razy szybciej niż sądzono
Naukowcy biją na alarm. Arktyka topi się cztery razy szybciej niż sądzono
Źródło zdjęć: © harvepino - stock.adobe.com | Tomas Griger
Monika Mikołajewicz

12.07.2022 | aktual.: 12.07.2022 10:43

Niedawno na łamach "Geophysical Research Letters" naukowcy opublikowali materiał, w którym przedstawili swoje wnioski na temat zmian klimatycznych w Arktyce. Sugerowali, że jej powierzchnia nagrzewa się nawet cztery razy szybciej niż pozostałe obszary Ziemi. Choć badań na ten temat od lat pojawia się wiele, badacze zapewniają, że ich wnioski są dużo bardziej wyczerpujące.

Innowacyjne założenie naukowców

Podstawową zmianą wprowadzoną przez naukowców było skrócenie czasu potrzebnego do obliczenia wskaźnika amplifikacji Arktyki. Dotychczas wykorzystywano w tym celu co najmniej 30-letni okres, teraz natomiast zredukowano go do 21 lat. Badana amplifikacja to wskaźnik, w jakim tempie utrata śniegu i lodu prowadzi do powstawania ciemnych obszarów Arktyki. Jest to bardzo ważne dla oszacowania skali ocieplenia, gdyż takie pozbawione śniegu i lodu obszary, zamiast odbijać światło słoneczne, zwracając je do atmosfery, pochłaniają je. Wówczas jeszcze szybciej powstają kolejne brązowe obszary na lądach Arktyki.

Choć do tej pory uważano, że 30 lat to minimum, by móc badać procesy zmian klimatycznych, naukowcy postanowili skrócić ten okres o dziewięć lat. Badania prowadzone w dłuższym obszarze czasowym sugerowały, że stopień amplifikacji Arktyki rośnie w sposób płynny. Ostatnia praca naukowa pokazała, że można wyróżnić dwa ważne etapy – z 1986 r. oraz z 1999 r.

Dotychczas wykorzystywany model badań Coupled Model Intercomparison Project (CIMP) obejmuje międzynarodowy zestaw wielu modeli klimatycznych, wykorzystujących wspólne parametry. Naukowcy przyjrzeli się 39 modelom zmian klimatu CIMP. Tylko cztery z nich uwzględniały rok 1986, natomiast w ani jednym nie został ujęty etap wyodrębniony w 1999 r. Czynnik z 1986 r. to rosnące stężenie dwutlenku węgla oraz inne zanieczyszczenia w atmosferze. Drugi natomiast (z 1999 r.) to zmienność klimatu i jak twierdzą naukowcy, żaden model nie poradzi sobie z miarodajnym uwzględnieniem tego czynnika. Nie zmienia to jednak ogólnego wniosku, by badać proces ocieplenia Arktyki, korzystając tylko z czterech modeli, a nie ze średniej obliczonej na podstawie 39 z nich.

- Ludzie zazwyczaj uśredniają wszystkie modele i zakładają, że zestaw jest bardziej niezawodny niż jakikolwiek pojedynczy model. Pokazujemy, że średnia nie działa w tym przypadku – informuje Petr Chylek, fizyk i badacz klimatu w Los Alamos National Laboratory; główny autor badania.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (51)