PolskaArkadiusz Bilejczyk, seksuolog: Pedofilem ktoś się rodzi i jest nim do końca życia

Arkadiusz Bilejczyk, seksuolog: Pedofilem ktoś się rodzi i jest nim do końca życia

- Tego nie da się wyleczyć. Pedofilem ktoś się rodzi i jest nim do końca życia. Jeśli więc zamykamy przestępcę seksualnego w ośrodku, a kryterium jego zwolnienia jest wyleczenie, to nie dajemy mu możliwości wyjścia - mówi Arkadiusz Bilejczyk, seksuolog od dziewięciu lat pracujący m.in. z pedofilami. W rozmowie z Wirtualną Polską wskazuje, że skuteczna terapia wykształca umiejętność hamowania niewłaściwych instynktów seksualnych, pomaga uświadomić ogrom wyrządzanej krzywdy i uczy empatii wobec innych. Jak wygląda taka terapia? Czy 'kastracja chemiczna" jest skuteczna? I czy Trynkiewicz kiedykolwiek przestanie być zagrożeniem?

Arkadiusz Bilejczyk, seksuolog: Pedofilem ktoś się rodzi i jest nim do końca życia
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Michałowski

03.03.2014 | aktual.: 05.06.2018 15:55

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Rzeszowie wydał nieprawomocny wyrok w sprawie umieszczenia Mariusza Trynkiewicza w Regionalnym Ośrodku Psychiatrii Sądowej w Gostyninie. Mają tam przebywać osoby z zaburzeniami psychicznymi, które nadal mogą stwarzać zagrożenie dla życia innych. Jak podkreśla w rozmowie z WP.PL Arkadiusz Bilejczyk, seksuolog zajmujący się m.in. terapią pedofilii, ewentualne umieszczenie Trynkiewicza w ośrodku i poddane go terapii nie oznacza, że nagle przestanie on być przestępcą seksualnym.

- Tego nie da się wyleczyć. Pedofilem ktoś się rodzi i jest nim do końca życia. Nie można nawet zakładać dążenia do tego, że w pewnym momencie przestanie mieć takie skłonności. Nie mamy udokumentowanych przypadków wyleczenia z pedofilii, w sensie zmiany preferencji seksualnych - przekonuje ekspert. To jednak nie oznacza, że terapia nie przyniesie żadnych efektów. - Leczenie pedofilii polega między innymi na wykształceniu umiejętności kontrolowania popędu seksualnego, hamowania niebezpiecznych zachowań - tłumaczy Bilejczyk.

Ekspert zaznacza przy tym, że skuteczna terapia znacząco zmniejsza liczbę recydywistów. Powołuje się na badania na Zachodzie. - Powracalność mężczyzn skazanych za przestępstwa seksualne po psychoterapii wynosi 25 proc. Nieleczeni mężczyźni, którzy ponownie dopuszczają się niedozwolonych czynów wynosi aż 75 proc. - mówi w rozmowie z WP.PL.

Nie potrafi ocenić, jak będzie w przypadku Trynkiewicza. Na pytanie, czy przestępca po 25 latach od popełnienia zbrodni będzie miał motywację do zmiany zachowań, nie podaje jednoznacznej odpowiedzi. - Wszystko zależy od osoby. Nie miałem okazji diagnozować Trynkiewicza. Nie potrafię nawet przewidzieć, bo nie mamy takich doświadczeń, badań. W Polsce to są dopiero pierwsze przypadki osób, które po tak długim okresie pozbawiania wolności trafią do ośrodków takiego rodzaju - tłumaczy.

Zaznacza, że w naszym kraju psychoterapia przestępców seksualnych to dość młoda dziedzina. - Sam pracuję w ośrodku, w którym systematyczna terapia z programem działa od siedmiu lat - mówi Bilejczyk. Ośrodek w Gostyninie, między innymi dzięki ustawie o izolacji najgroźniejszych przestępców, będzie pierwszym prowadzącym terapię długoterminową dla tak groźnych osób.

- W Stanach Zjednoczonych jest kilka tego typu ośrodków. Leczenie jest tam prowadzone terminowo. Po zaciągnięciu opinii biegłych, w zależności od potrzeb, można przedłużyć je o kolejny czas. Są też takie miejsca, gdzie psychoterapia jest prowadzona do momentu wyleczenia. To tak naprawdę pretekst do tego, by zatrzymać kogoś dożywotnio, ponieważ generalnie na świecie uważa się - i to jest oficjalne stwierdzenie specjalistów - że pedofilia w sensie zaburzenia preferencji seksualnych, jest nieuleczalna - wskazuje Bilejczyk. Zaznacza jednak, że celem terapii nie jest zmiana preferencji seksualnych, a zniwelowanie pewnych zachowań.

Najważniejsza jest motywacja

Skuteczność terapii uzależniona jest w dużej mierze od motywacji pacjenta. Osób, które z własnej woli podejmują się leczenia jest niewiele. - To pojedyncze przypadki. W swojej pracy spotkałem się z kilkoma. Ci mężczyźni zauważyli u siebie takie skłonności. W obawie o to, że mogliby posunąć się dalej, poprosili o diagnostykę - opowiada seksuolog. Zdarzają się też tacy przyprowadzani przez żony, matki. Większość pacjentów przyprowadzana jest jednak w kajdankach, bądź mając już jakieś problemy z prawem z tego powodu.

- Obecnie same sądy orzekając wyrok kierują skazanego na obowiązkową terapię. Trudno więc mówić tu o wewnętrznej motywacji. Znaleziono na ich komputerach pliki z pornografią dziecięcą, toczy się wobec nich postępowanie, więc terapia może wpłynąć na wysokość wyroku - tłumaczy ekspert. Jednak nawet zewnętrzna motywacja jest dobrym początkiem i pozwala zacząć terapię. Relacjonuje, że wielu z nich ma świadomość problemu, natomiast żaden z nich nie próbował nigdy go rozwiązać.

Tych, którzy podejmą się terapii, czeka długa praca nad sobą. - Najlepiej, jeśli osoby z takimi skłonnościami pozostaną w kontakcie z terapeutą nawet do końca życia seksualnego - mówi Bilejczyk. Podkreśla, że terapia pedofilów jest zawsze długoterminowa i przybiera różne kształty. Prowadzonych jest szereg oddziaływań. - Najpierw indywidualne spotkania, które przygotowują do terapii grupowej. Ta trwa od 1,5 roku do 2,5 lat. Później znów spotkania indywidualne, ze zmniejszoną już częstotliwością - mówi seksuolog. W ich trakcie pacjenci przechodzą przez różne moduły leczenia.

- Nauka empatii wobec ofiar, wcielanie się w ich rolę, poznawanie tego, co one mogą przeżywać, pisanie listów do ofiar, nawet jeśli nigdy nie zostaną wysłane albo metoda psychodramy, czyli odgrywanie scenek - wymienia specjalista. - Dla pacjentów to jest trudne przeżycie. Mają mechanizmy obronne, odcinają się od myślenia, że są sprawcami, nie czują, że kogoś krzywdzą - dodaje.

I właśnie te mechanizmy należy zmienić. W terapii pedofilów nie ma jednak spektakularnych przemian. - To proces rozłożony w czasie, który ma przynieść pożądany efekt. Są natomiast sygnały, które wskazują, że terapia zmierza we właściwym kierunku: to moment uświadomienia sobie, że ich aktywność seksualna wyrządza krzywdę, to zintegrowanie ze sobą obrazu osoby, która krzywdzi i przyznanie się do tego. To w końcu stawienie czoła konsekwencjom - wymienia Bilejczyk.

Leczenie farmakologiczne

Specjalista zaznacza, że w skrajnych przypadkach stosowana jest również terapia farmakologiczna. Kastracja chemiczna, to nic innego jak wyłączenie produkcji testosteronu, który jest odpowiedzialny za popęd seksualny. Polega na zażywaniu dostosowanej do potrzeb liczby tabletek (1-2 dziennie). Tu jednak znów wracamy do czynnika woli. - Żeby podjąć kurację, trzeba chcieć. Pacjenci muszą łykać te tabletki - mówi Bilejczyk.

Przyznaje, że terapia farmakologiczna ma skutki uboczne, ale przynosi pożądane działanie. - W okresach pobudzenia, które cyklicznie pojawiają się u osób z zaburzeniem preferencji seksualnych, obniża ich niepokój związany z popędem. I na poziomie fizjologicznym to działa. Tyle że pedofilia mocniej tkwi w psychice - podkreśla. Podaje przykład "kastracji fizycznej" przeprowadzanej w Czechosłowacji w latach 70. Przestępcy seksualni byli pozbawiani jąder, uniemożliwiano im możliwość wzwodu i przeżywania orgazmu.

- Był jednak przypadek mężczyzny, który po takim zabiegu wciąż molestował dzieci. A ponieważ nie mógł dokonywać penetracji członkiem, robił to dłonią - opowiada. Zdaniem eksperta, tzw. chemiczna kastracja nie przynosi całościowych efektów, bo nie o same narządy chodzi, a o myśli i psychikę.

Terapia więzienna

Arkadiusz Bilejczyk przyznaje ponadto, że terapeuci pracujący w zakładach karnych mają utrudnione zadanie. Nierzadko zdarza się, że skazani chodzą na terapię tylko po to, by nie siedzieć w celi, pobyć w towarzystwie albo "poprawić swoje papiery".

- "Kolebką" terapii jest Kanada. Do jednego zakładu karnego trafia 80 proc. przestępców z całego kraju. Działa tam wiele grup terapeutycznych równocześnie, w ramach jednej placówki. Są one dopasowane do pacjentów pod względem stopnia motywacji, możliwości intelektualnych itd. To przynosi wymierne efekty. Dobrze byłoby, gdyby Polska szła w tym kierunku - dodaje Bilejczyk. Ekspert wierzy, że ośrodek w Gostyninie stanie na wysokości zadania. - Jest Centralny Ośrodek Psychiatrii Sądowej. Pracują tam specjaliści z dużym doświadczeniem. Musimy im zaufać i czekać na ich opinię - mówi.

Przypomnijmy, że Mariusz Trynkiewicz 11 lutego opuścił Zakład Karny w Rzeszowie. Został objęty dozorem policji. Ma zakaz opuszczania kraju. Na wolności oczekuje na decyzję w sprawie uznania go za osobę niebezpieczną i skierowanie na leczenie w Gostyninie. Jeszcze w więzieniu pedofil z Piotrkowa trybunalskiego został poddany przymusowej terapii dla przestępców seksualnych. Jak podawało TVN 24 odbyło się ono pod koniec 25-letniego wyroku skazanego i zakończyło się w lutym 2013 roku.

- Na początku roku psychiatrzy i psychologowie przygotowali najnowsze opinie o skazanym za zabójstwo czterech chłopców. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, jego terapia zaczęła przynosić "pierwsze, choć niewielkie, pozytywne efekty". Według biegłych Trynkiewicz może zacząć rozumieć i odczuwać znaczenie przestępstw, które popełnił, a także tak kierować swoim postępowaniem, by zacząć nie wyrządzać krzywdy innym - podało TVN24 powołując się na nieoficjalne źródła. Eksperci podali jednak, że to "początek drogi i Trynkiewicz musi być dalej poddany terapii".

Magda Serafin, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)