Arabska Wiosna w Egipcie nie dla kobiet
Kobiety w egipskiej rewolucji już dawno przegrały. Parlament praktycznie w całości zdominowany jest przez mężczyzn i islamistów, a na ulicach rządzi wojsko i policja, które brutalnie rozprawiają się z protestującymi Egipcjankami - pisze tygodnik "Die Zeit". Do mediów coraz częściej przedostają się doniesienia o poniżaniu i okrutnym traktowaniu kobiet.
14.05.2012 | aktual.: 15.05.2012 15:30
Czytaj również: Tam co 75 sekund zostaje zgwałcona kobieta
Symbolem opresyjności reżimu stało się nagranie, które wywołało burzę w internecie i obiegło wszystkie światowe media - na filmie funkcjonariusze sił bezpieczeństwa katują młodą dziewczynę i publicznie upokarzają, częściowo rozbierając i odsłaniając jej bieliznę (czytaj więcej)
. "Die Zeit" pisze o "dziewczynie w niebieskim biustonoszu", która dla jednych stała się symbolem odwagi, a dla innych - zepsucia.
Powstania kobiet mają w Egipcie pewną tradycję - pisze "Die Zeit". Do żeńskich masowych wystąpień dochodziło już w czasie brytyjskiego protektoratu na początku XX wieku, później w latach 50. wyszły na ulice przeciwko królowi Farukowi. Wystąpienia te zawsze były kłopotliwe dla władz, ponieważ publiczne bicie kobiet wywołuje większe oburzenie niż stosowanie przemocy wobec mężczyzn.
Teraz kobiety są maltretowane przez siły nowych władz, które przejęły ster rządów po upadku reżimu Hosniego Mubaraka. Niemiecki tygodnik wskazuje, że "przeciwnicy kobiecej rewolucji wywodzą się z armii i obozu islamistycznej prawicy", ale przede wszystkim z konserwatywnej większości Egipcjan, którzy uważają, że "stare dobre porządki są zagrożone".
Żołnierze brutalnie rozprawiają się z Egipcjankami walczącymi o prawa kobiet - na porządku dziennym są liczne zatrzymania, upokorzenia, bicie pałkami i metalowymi prętami. W marcu bieżącego roku dwie dziewczyny opowiedziały na konferencji prasowej, jak po aresztowaniu musiały przejść poniżający "test dziewictwa". Wojskowy w lekarskim kitlu wkładał im palec do pochwy, by sprawdzić, czy są jeszcze dziewicami.
Gazeta pisze, że w Egipcie molestowanie seksualne od dziesięcioleci jest narzędziem zastraszania przeciwniczek władz, a na egipskich ulicach przemoc wobec kobiet to smutna codzienność.
Tygodnik przywołuje ankietę przeprowadzonej przez jedną z organizacji praw człowieka Egyptian Center for Women's Rights, według której ofiarą napaści seksualnych padło aż 83% Egipcjanek. Szczególny użytek robi z tego policja i wojsko - funkcjonariusze w cywilu mieszają się z protestującymi i w tłumie wkładają kobietom ręce w miejsca intymne lub zrywają z nich ubranie. Ich celem jest zniechęcenie Egipcjanek do aktywności w przestrzeni publicznej.
"Die Zeit" podkreśla, że "skrajnie konserwatywną wizję kobiety podziela większość Egipcjan" i "ma ona korzenie w tradycjach tego kraju" oraz jest uwarunkowana religijnie. Zwłaszcza salafici, radykalny muzułmański ruch religijny, uważają, że według Koranu kobieta jest podporządkowana mężczyźnie. Ich partia zdobyła w wyborach 22-procentowe poparcie i będzie odgrywać znaczącą rolę w nowym parlamencie.
Na podstawie tygodnika "Forum".