Apelował z Sejmu ws. alimentów. Dzieci posła Konfederacji walczą z nim w sądzie
Poseł Konfederacji Grzegorz Płaczek z mównicy sejmowej apelował o odpowiedzialność alimentacyjną. Tymczasem jego była żona twierdzi, że nie utrzymuje kontaktu z dziećmi, nie pokrywa dodatkowych kosztów i od lat nie zwiększył zasądzonych alimentów. Sprawę opisuje "Gazeta Wyborcza".
Sejmowe deklaracje a rzeczywistość
W listopadzie 2024 roku poseł Grzegorz Płaczek z Konfederacji przemawiał w Sejmie przy okazji prac nad ustawą dotyczącą pomocy osobom uprawnionym do alimentów.
Przedstawił się jako wzorowy ojciec, który od kilkunastu lat regularnie przelewa alimenty. - Ojcem się jest, a nie bywa - mówił. Zaapelował też do innych ojców: jeśli nie płacisz alimentów, to "jesteś idiotą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To blef". Generał przestrzega przed działaniem Rosji
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", poseł płaci po 1250 zł na każde z dwójki dzieci, jakie ma z poprzedniego małżeństwa.
Choć ta kwota jest wyższa niż świadczenie z funduszu alimentacyjnego, nie była aktualizowana od 12 lat. Tymczasem jego dzieci domagają się wyższych alimentów – sprawa trafiła do sądu.
Alimenty bez korekty od 12 lat
Małgorzata Szponarska, była żona posła, podkreśla, że przez lata nie prosiła o podwyżkę. Sprawę skierowała do sądu dopiero, gdy jej były mąż – jako parlamentarzysta – musiał ujawniać dochody. Kobieta przyznaje, że liczyła na ugodę i próbowała mediacji. Płaczek jednak odrzucił tę drogę.
Jak twierdzi Szponarska, poseł jeszcze przed rozwodem związał się z inną kobietą i stopniowo tracił kontakt z dziećmi. Choć początkowo zapewniał, że będzie pokrywać także dodatkowe koszty – wyjazdy, leczenie czy korepetycje – miało się to wydarzyć tylko raz.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Poseł Konfederacji grzmi. "Jak tylko dorwaliście się do władzy"
Spór o koszty wychowania
W pozwie z marca 2025 roku kobieta domaga się podwyższenia alimentów. Zaznacza, że dzieci uczą się w prywatnych szkołach, korzystają z zajęć dodatkowych i wymagają leczenia. Ona sama pracuje na czterech etatach, by pokryć koszty życia.
Poseł w odpowiedzi domaga się oddalenia powództwa i kwestionuje przedstawione rachunki, uznając część wydatków za "zbędne".
Grzegorz Płaczek nie odniósł się do zarzutów, mimo próśb dziennikarzy "Gazety Wyborczej" o komentarz. Stwierdził jedynie, że to sprawa prywatna.
PRZECZYTAJ TAKŻE: "Nieakceptowalna retoryka". Lekarze oburzeni słowami Tuska
Źródło: "Gazeta Wyborcza"