Apele o ustąpienie Chaveza
Setki tysięcy mieszkańców Wenezueli podpisało się pod petycją wzywającą do ustąpienia prezydenta Hugo Chaveza. Chavez zapowiada, że przystąpi do karania liderów zakończonego po 63 dniach strajku.
03.02.2003 11:04
Liderzy opozycji podkreślają, że zebrali 4 mln podpisów pod petycją wzywającą do ustąpienia Chaveza. W niedzielę na ulicach Caracas zebrały się tysiące osób. Tłum niósł flagi i skandował: "To wszystko upadnie, upadnie, rząd upadnie...".
"Dzisiejszy dzień pokazuje, że walka nie jest zakończona. Nie kończy się wraz ze strajkiem" - mówi Julio Borges z ugrupowania opozycyjnego Najpierw Sprawiedliwość. Strajkujący zapowiedzieli przystąpienie do pracy w fabrykach, otwarcie sklepów i restauracji - w ograniczonej jednak liczbie godzin.
Najbardziej popularną propozycją rozwiązania konfliktu jest skrócenie kadencji prezydenckiej Chaveza z sześciu do czterech lat. Aby wprowadzić odpowiednią poprawkę konstytucyjną, potrzeba poparcia 15% elektoratu - czyli około 1,8 mln podpisów. Obecna kadencja Chaveza zaczęła się w 2000 roku.
2 grudnia pracownicy państwowego koncernu naftowego przystąpili do strajku, domagając się ustąpienia prezydenta. Dołączyli do nich pracownicy innych gałęzi gospodarki.
Zawarcie w niedzielę wieczorem porozumienia ze strajkującymi, dzięki mediacji "przyjaciół Wenezueli" (czyli grupy sześciu państw powołanej z inicjatywy USA), Chavez, znany z populistycznych wystąpień, uznał za "ukoronowanie swojego zwycięstwa" i zapowiedział "kontynuowanie ofensywnej strategii". Przeciwników nazwał "spiskowcami, faszystami i terrorystami". "Nie mogą ujść bezkarnie (...). Muszą trafić do więzienia" - powiedział.
Najbardziej dotkliwe były skutki strajku w przemyśle naftowym. Ropa stanowi 70% eksportu Wenezueli. Według szacunków rządowych, strajk kosztował kraj około 4 mld dolarów. Strajkowało 35 tys. z 40 tys. pracowników sektora naftowego. Większość z nich - jak twierdzi rząd - powróciła już do pracy. W czasie trwania strajku zwolniono ponad 5 tys. osób.
Dzienna produkcja ropy naftowej przed strajkiem sięgała 3 mln baryłek dziennie i spadła w czasie strajku do 150 tys. baryłek. Obecnie - jak twierdzi Chavez - jest to 1,8 mln baryłek. (mag)