Apel Putina. Łukaszenka dopuści do głosu opozycję?
W ubiegłym tygodniu Władimir Putin wezwał białoruskie władze do "dialogu z opozycją". Nie określił jednak, jak miałyby takie rozmowy wyglądać i z kim powinien usiąść do stołu Łukaszenka. Jak twierdzą specjaliści, na prawdziwy dialog nie ma szans, ale reżimowy przywództwa będzie próbował go upozorować. Pojawiły się też doniesienia na temat jego przyszłości.
22.11.2021 08:04
O sprawie pisze poniedziałkowa "Rzeczpospolita". Jak twierdzi dziennik, Łukaszenka nie zamierza odejść na polityczną na emeryturę. Chce jednak, na wzór Władimira Putina, dopuścić do głosu kieszonkową opozycję.
Przypomnijmy, że 18 listopada Putin zabrał głos podczas posiedzenia kolegium MSZ Rosji. Jak stwierdził, sytuacja wewnętrzna na Białorusi "uspokoiła się", ale "problemy pozostają". - Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Wzywamy do dialogu między władzami i opozycją - stwierdził.
Jego słowa odbiły się szerokim echem w gronie białoruskich opozycjonistów. Nawiązała do nich m.in. Swiatłana Cichanouska, która w sobotnim wywiadzie dla dziennika "La Stampa" stwierdziła, że "nie może być dialogu, kiedy ludzie są uwięzieni pod zmyślonymi zarzutami". Apelowała także o uwolnienie więźniów politycznych. Jak dodała: "na Białorusi nie ma już opozycji, ludzie są uwięzieni, a niektórzy są zmuszani do współpracy z reżimem".
Z kim chce rozmawiać Łukaszenka?
Jak stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą" znany białoruski politolog Aleksander Klaskouski, na prawdziwy dialog nie ma szans. - Naiwnie byłoby przypuszczać, że Kremlowi chodzi właśnie o to. Przecież Putin przyznał, że w sierpniu 2020 roku trzymał służby w gotowości na granicy, by mogły w każdej chwili pomóc tłumić protesty - powiedział.
Obostrzenia. Cimoszewicz wskazał, kogo nie chce drażnić PiS
Dziennik wskazuje, że Łukaszenka może wprowadzić pozorowany dialog na wzór rosyjski. W tym celu mieliby rozmawiać m.in. z Wiktarem Babaryką (głównym rywalem Łukaszenki w ostatnich wyborach, który zgodnie z sondażami cieszył się największym poparciem - red.). Reżimowy przywódca odwiedzał go nawet w areszcie, ale ich rozmowy nie przyniosły podobno żadnego skutku.
Na kolejną próbę przyszedł czas w listopadzie 2021 r. Do kolonii karnej w Nowopołocku udał się pracujący kiedyś w sztabie wyborczym Babaryki Juryj Waskrasienski (dziś jest twarzą reżimowego Okrągłego Stołu Sił Demokratycznych).
"Mediator" powiedział "Rzeczpospolitej", że chodziło m.in. o włączenie byłego rywala Łukaszenki na listę osób do ułaskawienia. Waskrasienski dodał jednak, że odniósł wrażenie, że Barbaryka "stracił kontakt z rzeczywistością".
Referendum konstytucyjne Łukaszenki
Pod koniec września reżimowy przywódca Białorusi zapowiedział, że najpóźniej w lutym 2022 r. odbędzie się "referendum w sprawie zmian w konstytucji". Jak przekonywał, ma to być dokument "dla obywateli", ale musi też "uwzględniać wydarzenia ubiegłego roku, kiedy oponenci próbowali zniszczyć kraj" (chodzi o protesty po wyborach prezydenckich w 2019 roku - przyp. red.).
I choć nie jest jeszcze znany ostateczny projekt tych zmian, zgodnie z doniesieniami Łukaszenka chce zapewnić sobie dożywotnie członkostwo w Ogólnobiałoruskim Zgromadzeniu Ludowym, które ma otrzymać status najwyższego organu przedstawicielskiego kraju. Wielu komentatorów wskazuje też, że nowe zapisy uniemożliwią przejęcie władzy przez opozycję.
Gdyby okazało się, że Łukaszenka stanie na czele Zgromadzenia, reżimowym przywódcą Białorusi mógłby zostać ktoś inny.
Opozycja zaapelowała do Białorusinów o bojkot lutowego referendum. Jak mówi Cichanouska, będzie to kolejne oszustwo Łukaszenki, który "nie daje ludziom wyboru". W związku z tym, w zamieszczonym w sieci wideo, opozycjoniści apelują, by wziąć udział w referendum i oddać nieważny głos - postawić krzyżyk przy wszystkich opcjach na karcie do głosowania.
Źródło: Rzeczpospolita