Antyterroryści zniszczyli luksusowy samochód. Myśleli, że w środku jest bomba
• 25-latek zostawił na noc samochód marki Porsche na postoju taksówek
• Ponieważ we Francji obowiązuje stan wyjątkowy, wezwano policję
• Brygada antyterrorystów postanowiła wysadzić w powietrze maskę auta
Młody Paryżanin otrzymał kosztowna "lekcję" od policji. Z powodu braku miejsc zaparkował swoje luksusowe auto, porsche carrera s, na postoju taksówek. Potem poszedł do klubu nocnego, z którego do domu wrócił taksówką. Auto przykuło uwagę policji, a wezwana na miejsce brygada antyterrorystyczna podjęła decyzję o kontrolowanym wybuchu. Okazało się jednak, że w samochodzie nie ma bomby
25-latek, który przyjechał na miejsce chwilę po zdarzeniu, był wściekły. Przyznał jednak, że rozumie decyzję policji i "nie powinien parkować samochodu w tym miejscu". Zaznaczył, że zastanawia się podjęciem działań prawnych ws. zniszczenia auta.
Auto jest wyceniane na ok. 150 tys. euro, czyli ok. 660 tys. złotych.
We wrześniu policja zarekwirowała podejrzany samochód w pobliżu Notre Dame. W bagażniku znaleziono 6 butli wypełnionych gazem. Od tego momentu policja zwraca uwagę na auta pozostawione w niedozwolonych miejscach.
"Le Figaro" zauważa, że pod koniec maja, podczas odbywającego się za zamkniętymi drzwiami wysłuchania w izbie niższej parlamentu, szef Generalnej Dyrekcji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Patrick Calvar powiedział, że jest przekonany, że wkrótce dżihadyści z Państwa Islamskiego będą dokonywać we Francji ataków z wykorzystaniem samochodów-pułapek.