Antyhomofobus wyjedzie na ulice Warszawy. "Pedofile grasują najczęściej w Kościele i w tradycyjnej rodzinie"
Jest reakcja na raport Państwowej Komisji ds. Pedofilii. Na ulice stolicy wyjedzie furgonetka z hasłem nawiązującym do wniosków płynących z dokumentu. - W przeciwieństwie do homofobusów, na antyhomofobusach będzie prawda - komentuje Bożena Przyłuska ze Strajku Kobiet.
- Pomysł na antyhomofobus pojawił się po raporcie Państwowej Komisji ds. Pedofilii. Wynika z niego, że ponad 60 proc. zgłoszonych do niej przypadków to pedofilia w rodzinach i w Kościele - mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą Bożena Przyłuska z rady konsultacyjnej Strajku Kobiet.
Jak tłumaczy, z jej perspektywy warto te wnioski upublicznić, zwłaszcza ze względu na działalność tzw. homofobusów, które od kilku lat promują narrację, jakoby pedofilami byli homoseksualiści.
- Buntujemy się przeciwko tym kłamstwom. Nie ma naszej zgody na sianie nienawiści wobec osób LGBT - dodaje Przyłuska.
Antyhomofobus bez mowy nienawiści
Zdaniem Przyłuskiej, antyhomofobus będzie w znaczący sposób różnił się od furgonetek fundacji Pro Life - Prawo do Życia. Nie będzie na nim zarówno drastycznych zdjęć, jak i mowy nienawiści.
Zobacz też: Donald Tusk znowu na czele rządu? Siemoniak: dla mnie to oczywiste
- Nasze hasło będzie oparte na wnioskach nie jakiejś tam "lewackiej" organizacji, nie – przepraszam za to słowo-– "środowisk LGBT", ale Państwowej Komisji ds. Pedofilii, na której czele stoi katolik o prawicowych poglądach, więc trudno jej zarzucić manipulację - tłumaczy w "GW" Przyłuska.
Drastyczne zdjęcia na furgonetkach pro-life
Przypomnijmy, że od lat po ulicach dużych Polskich miast jeżdżą furgonetki z drastycznymi zdjęciami nienarodzonych dzieci oraz antyaborcyjnymi i antyhomoboficznymi hasłami.
W lipcu warszawscy radni uchwalili zakaz poruszania się tego typu pojazdów po mieście, ale ich decyzja została zakwestionowana przez wojewodę Konstantego Radziwiłła. Rzeczniczka ratusza Monika Beuth-Lutyk przekazała "Gazecie Wyborczej", że "urząd miasta prawdopodobnie zaskarży tę decyzję do wojewódzkiego sądu administracyjnego".
Źródło: Gazeta Wyborcza