Antyamerykańskie demonstracje w Pakistanie
(AFP)
Do gwałtownych demonstracji doszło w poniedziałek w pakistańskich miastach Kweta, Peszawar i Karaczi. Policja użyła gazu łzawiącego.
Według źródeł medycznych, w Kwecie, gdzie protesty miały najostrzejszy charakter, zginęła jedna osoba, a 26 zostało rannych.
W Kwecie na południowym zachodzie kraju 10 tys. manifestantów protestujących w obronie Talibów i Osamy bin Ladena podpalało budynki i niszczyło samochody.
W płomieniach stanął budynek UNICEF-u na obrzeżach miasta. Spalony został też samochód ONZ, a w pobliskiej siedzibie UNHCR powybijano okna.
Policja bezskutecznie próbowała powstrzymać demonstrantów, którzy rozproszyli się po mieście w około 1000-osobowych grupach.
W Karaczi podpalono trzy autobusy, a w Peszawarze doszło do potyczki policji z demonstrantami, usiłującymi przedrzeć się przez kordon sił bezpieczeństwa do centrum miasta.
Demonstranci w Pakistanie domagali się ogłoszenia świętej wojny w obronie Talibów, wbrew zapewnieniom prezydenta Perveza Musharrafa, że w sprawie kampanii antyterrorystycznej popiera go zdecydowana większość społeczeństwa.
Prezydent Musharraf na poniedziałkowej konferencji prasowej powiedział, iż według jego oceny, popiera go w proamerykańskiej postawie większość rodaków, a jedynie 10-15% Pakistańczyków - jest mu nieprzychylnych. (mon)