Antoni Macierewicz wspomniał o atomie. W Bełchatowie zawrzało
Antoni Macierewicz (PiS) powiedział, że w Bełchatowie powstanie elektrownia atomowa. Samych mieszkańców atom dzieli, ale uważają go też za coś bardziej odległego. Co innego przyszłość węgla w regionie. To dziś dla nich temat numer jeden.
Antoni Macierewicz wie, jak zelektryzować opinię publiczną. 2 grudnia polityk
PiS nieoczekiwanie napisał na swoim Twitterze, że do 2043 roku w Bełchatowie powstanie elektrownia atomowa. Dzień wcześniej bełchatowscy górnicy ogłosili, że jeśli do 7 grudnia PGE nie uzna ich postulatów, to rozpoczną strajk. W dużym skrócie górnicy są przeciwni strategii całkowitego odejścia od wydobycia węgla, którą spółka ogłosiła w październiku.
Oznacza ona bowiem korektę dotychczasowych planów PGE. Do tej pory bełchatowianom obiecywano, że to jeszcze nie koniec węgla w ich regionie. Otwarta miała zostać nowa odkrywka w Złoczewie, która przedłużyłaby życie pobliskiej elektrowni. Mowa o nie byle jakim obiekcie. Wytwarzany w Bełchatowie prąd obejmuje 20 proc. wykorzystywanej w Polsce energii elektrycznej.
Strajk w Bełchatowie. Atom byłby rozwiązaniem?
Teoretycznie powstanie elektrowni atomowej mogłoby oznaczać, że w Bełchatowie dalej będzie wytwarzany prąd, a co za tym idzie, w regionie pozostaną miejsca pracy. Wiadomo jednak nie od dziś, że elektrownie atomowe wywołują bardzo wiele emocji. Fakt, że pomimo lat starania, dziś ani w Żarnowcu, ani w żadnej innej polskiej lokalizacji nie stoi tego typu obiekt, jest wystarczająco wymowny.
Gdy pytamy o elektrownię atomową w urzędzie miasta, słyszymy tylko, że "słowa posła Macierewicza nie będą komentowane". Więcej do powiedzenia mają na ten temat zwykli Bełchatowianie.
Piotr ma 33 lata. Prosi żebym nie pisał czym się zajmuje, bo "to miasto ma tylko 60 tys. mieszkańców". Na pytanie o los elektrowni wzrusza ramionami: - Jeśli w Bełchatowie zabraknie węgla, to będziemy jak Częstochowa, tylko że bez sanktuarium - mówi.
W ten sposób nawiązuje do likwidacji częstochowskich kopalni rud żelaza, które swój żywot zakończyły na początku lat 80. XX wieku. Słów o atomie nie traktuje poważnie. Mówi, że Macierewicz pochodzi z oddalonego o 30 kilometrów Piotrkowa i może stąd ten pomysł.
Inne zdanie ma Ewa, która do Bełchatowa przyjechała na przełomie lat 80. i 90. Dla niej atom to zły pomysł, ale nie ze względu na zagrożenie wybuchem, a ze względów... ekologicznych. - Radioaktywnych odpadów będzie mnóstwo i trzeba będzie je gdzieś zakopywać, do tego tego dochodzi zanieczyszczenie wody. Koszty ekologiczne są w zasadzie nie do oszacowania - mówi.
Argumentem jest też to, że nie cała Europa uważa, że energia atomowa jest dobrą drogą do osiągnięcia neutralności klimatycznej. Niemcy odejdą od atomu w ciągu dwóch lat, a przy tym nie wahają się rozbudowywać swoich kopalni odkrywkowych. Dlaczego zatem "Złoczew" miałby nie powstać?
Dla będącego praktykiem Jana, który z elektrownią był związanym przez pół swojego życia, pojawienie się atomu w Bełchatowie to dobre rozwiązanie, przy czym jak zaznacza, to nie tyle nowa koncepcja, co powrót do starej. - Mówi się o tym tak długo, jak o odejściu od węgla. Czekałem, czekałem i się nie doczekałem - komentuje.
Dodaje, że najważniejsza infrastruktura już jest na miejscu. Mowa o dziesiątkach kilometrów kabli i o zbiorniku. Tego drugiego jeszcze nie ma, ale gdyby zalać wodą bełchatowską odkrywkę, powstałby akwen zdolny do chłodzenia reaktora. Plany stworzenia najgłębszego - bo mającego 170 metrów głębokości - jeziora w Polsce, też były już snute przez PGE. Gdyby do tego doszło, Bełchatów miałby zmienić swój charakter. Z miejscowości górniczej stałby się turystyczną.
W urzędzie miasta słyszymy, że powstały wizualizacje tych projektów. Ale to także działka PGE, urząd może co najwyżej wyrazić swoją opinię.
Kilka kilometrów za Bełchatowem zatrzymuję się na stacji benzynowej. Spotkanych tam mieszkańców regionu, Kasię i Pawła, temat atomu zupełnie "nie grzeje". Znów słyszę, że może będzie, a może nie będzie. Zresztą, jeśli nawet, to za jakiś milion lat i nie wiadomo nawet, czy oni będą tu wówczas mieszkać.
Temat Złoczewa budzi znacznie większe emocje. - A był pan tam w ogóle? Górnicy z Bełchatowa powiedzą panu, że to świetny pomysł, ale nie jestem pewien co na to mieszkańcy. Przecież do takiej odkrywki trzeba zburzyć mnóstwo domów, ludzie muszą się wynieść. Życie wywraca się do góry nogami - mówi Paweł.
- Dostaną odszkodowania - kontruję
- Nie wszystkich interesują pieniądze - kończy naszą rozmowę.