Anna Schilling - gosposia Kopernika czy partnerka życiowa?
Kopernik znany jest współczesnym jako wybitny astronom, odkrywca układu heliocentrycznego, lekarz, ekonomista. Ciekawostką może być fakt, że będąc osobą duchowną, którą obowiązywał celibat, Kopernik przez kilka lat żył w związku nieformalnym ze swoją gospodynią.
03.05.2013 | aktual.: 03.05.2013 09:59
Jak powiedział historyk dr Jerzy Sikorski, znawca Kopernika i dziejów Warmii XV i XVI w., autor książki "Prywatne życie Kopernika", Anna Schilling pojawiła się we Fromborku, w domu Mikołaja około 1525 roku. Wówczas - jak podkreślił Sikorski - Kopernik pracował bardzo intensywnie, więc chyba nie od razu nawiązał się romans.
Według Sikorskiego, oficjalnie Anna Schilling była gospodynią Kopernika. - Prowadziła jego dom, ponieważ kanonikowi (Kopernik był kanonikiem warmińskim - red.) statutowo należała się służba. Rola gospodyni była bardzo znacząca, ponieważ to właściwie ona zarządzała domem Kopernika, kierowała różnymi pracami w domu, wydając polecenia podwładnym, miała także swoją służbę - powiedział Sikorski.
Zaznaczył, że z jego ustaleń wynika, iż Anna była dużo młodsza od Kopernika, dzieliła ich różnica co najmniej 25 lat. Nie wiadomo, jakie było jej panieńskie nazwisko.
Według Sikorskiego w 1529 roku Anna odeszła z domu Kopernika, by poślubić mieszczanina fromborskiego niejakiego Schillinga i przeniosła się do niego. Jak wyjaśnił Sikorski, podawana od lat informacja, że Anna Schilling była spowinowacona z gdańskimi Schillingami, nie jest prawdą.
Według olsztyńskiego historyka kilka tygodni po ślubie Anna Schilling uciekła od męża i wprowadziła się z powrotem do domu Kopernika. - Z tymi faktami nie można dyskutować, bo są one poświadczone dokumentami i korespondencją - zapewnił Sikorski. - To wywołało zgorszenie, bo mężatka, która porzuca męża i idzie mieszkać pod dach kanonika, to nie mogło być dobrze przyjęte- podkreślił badacz.
Jak pisał w książce Sikorski, Anna Schilling "błagała Kopernika, aby dopomógł jej w uzyskaniu rozwodu. Rozwodu nie otrzymała jednak, mieszkając nadal z Kopernikiem. Podkreślmy - nie u Kopernika, ale z Kopernikiem".
Według Sikorskiego, to właśnie wówczas musiało dojść do zwierzeń między nimi. - Uświadomiła sobie, że to nie mąż był adresatem jej uczuć, ale ten, u którego służyła jako gospodyni. Kopernik musiał odwzajemnić to uczucie - uważa Sikorski.
Według historyka, od tego momentu ich wzajemne relacje były inne, co z pewnością zauważyli postronni. Słali więc donosy do biskupa warmińskiego. Jak podkreślił Sikorski, gdy biskupem był Maurycy Feber, Kopernika nie spotykały jakieś nadzwyczajne przykrości z tego powodu, otrzymał tylko jedno upomnienie od przełożonego. - Sprawa się zaogniła, gdy biskupem został Jan Dantyszek, który korespondencyjnie zaczął zwracać uwagę kanonikowi i skłaniać go, by odesłał Annę do domu - powiedział PAP Sikorski.
Dodał, że Anna Schilling, będąc związaną węzłem małżeńskim, wystąpiła o rozwód, a jako przyczynę podała, że małżeństwo z Schillingiem nie zostało skonsumowane. - Zwyczajowo sprawami rozwodowymi i innymi sprawami dotyczącymi kanoników zajmował się kustosz kapituły. Był nim wówczas Tiedemann Giese, bliski przyjaciel Kopernika. Uznał, że małżeństwa nie może rozwiązać, gdyż powody są niewystarczające - tłumaczył historyk.
- W grę wchodziły jakieś badania natury nie wiadomo zresztą jakiej, na które Anna Schilling się nie zgodziła - powiedział Sikorski.
Podkreślił, że Kopernik nie chciał odsyłać Anny, wciąż z tym zwlekał, a każde upomnienie, by zerwał z nią znajomość, przyjmował, owszem, z pokorą, ale tych poleceń nie wykonywał. - Po kolejnym upomnieniu, rzeczy Anny odesłano do Gdańska, jednak ona sama ciągle przebywała we Fromborku. Gdy doniesiono o tym znów bp Dantyszkowi, Kopernik tłumaczył, że zatrzymała się u niego przejazdem, w drodze na targ do Królewca - opowiadał historyk.
W końcu Anna wyjechała jednak do Gdańska. Według Sikorskiego, gdy po śmierci Kopernika chciała wrócić do Fromborka, by zamieszkać w domu swego męża, kanonicy znów uprzejmie poinformowali o tym bp Dantyszka. Ten zakazał jej powrotu do kapituły, gdyż obawiał się, że - jak napisał w liście do kanoników - może ona uwieść kolejnego duchownego warmińskiego.