Anna Gruszczyńska-Ziółkowska: żadna z osób, która znała gen. Błasika nie potwierdziła jego głosu w kokpicie
W którymś momencie, a właściwie na samym początku narodził się przekaz badań nad katastrofą, czy zbierania materiałów, że w kokpicie znalazł się generał Błasik. Jest to nieprawdą. Trzy osoby w naszej komisji znają bardzo dobrze gen. Błasika i co więcej są to osoby, które prowadziły z nim korespondencję radiową - mówiła w programie „Cztery strony” w TVP Info Anna Gruszczyńska- Ziółkowska, muzykolog UW i członkini podkomisji smoleńskiej.
Zdaniem Gruszczyńskiej-Ziółkowskiej osoby, które wraz z nią zasiadają w komisji badające nagrania z Tu-154, znały głos generała Andrzeja Błasika również ten zmieniony, bo prowadziły z nim korespondencję radiową. W maju 2010 roku gen. Klich oskarżał gen. Błasika o obecność w kokpicie. Stwierdził to także Andrzej Artymowicz, który wówczas badał nagrania z Tu-154.
- Jest taka dziwna prawidłowość, że instytucje, które zajmowały się prowadzeniem badań, zlecały badania nad samym materiałem dźwiękowym ekspertom od takich spraw jak odczytywanie tekstu, identyfikacja osób. Jest bardzo ciekawe, że żadna z tych instytucji nie stwierdziła obecności pana generała w kokpicie i jego głosu - mówiła.
Zwróciła uwagę, że na podstawie tych stenogramów „dopisywana była rola generała Błasika”.- W interpretacji przedstawionej przez komisję Miller występuje generał Błasik -– powiedziała. Dodała, że wytworem wyobraźni pana Artymowicza jest wypowiedź „dochodź wolniej”, którą miał wypowiedzieć Arkadiusz Protasiuk. Jej zdaniem słychać wyraźnie jak wydaje komendę odejścia na drugi krąg. - Słychać jak on dokładnie mówi „chodźmy na drugie zajście”, potwierdzona przez drugiego pilota „odchodzimy” - mówiła.
Powiedziała, że Artymowicz powinien podejść z honorem i odwołać swoje stenogramy. Jeszcze raz podkreśliła, że materiał dokładnie wskazuje, że gen. Błasika nie było w kokpicie. - Jesteśmy w stanie to wykazać - powiedziała.