Angliści pilnie poszukiwani
Od września dzieci będą się uczyć jęz.
angielskiego od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Nie będzie to
przedmiot obowiązkowy, bo szkoły mogą mieć problem z zatrudnieniem
anglistów - mówi "Dziennikowi Łódzkiemu" rzecznik ministerstwa
edukacji Mieczysław Grabianowski.
21.02.2006 | aktual.: 21.02.2006 07:14
Podstawówki, które znajdą filologów angielskich, dostaną na ich etaty pieniądze z budżetu państwa - podkreśla Grabianowski.
Według gazety w regionie łódzkim nauczycieli na pewno zabraknie, mimo że w tym roku anglistykę na Uniwersytecie Łódzkim skończy około 240 osób. Dla absolwentów studiów magisterskich i trzyletniego Kolegium Języków Obcych praca w szkole publicznej to jednak ostateczność. Najchętniej podejmują ją na część etatu, by mieć opłacone m.in. składki ZUS.
Anglista z tytułem magistera dostaje na stażu w podstawówce miesięcznie około 1140 zł brutto. Udzielając prywatnych lekcji angielskiego lub pracując w prywatnych szkołach, może zarobić nawet 4-5 tys. zł miesięcznie.
Nawet nie myślałam, by szukać pracy w szkole publicznej - mówi Anna Furmańczyk, która kilka lat temu skończyła filologię angielską. Uczę w prywatnej szkole językowej, tłumaczę też teksty - dodaje.
Anna Wróblewska, dyrektor SP nr 12 w Łodzi, przyznaje, że znalezienie nauczyciela języka angielskiego to duży problem. Angliści są bardzo kapryśni. Zgadzają się pracować tylko w określone dni tygodnia, bo dorabiają prywatnie - mówi.
Najtrudniejsza jest sytuacja we wsiach i miasteczkach. Tam zatrudnienie anglisty z wykształceniem uniwersyteckim często graniczy z cudem. Szukaliśmy anglisty przez urząd pracy. W końcu zgłosiła się osoba z licencjatem - mówi dyrektor SP w Daszynie pod Łęczycą Tadeusz Dymny.
Anna Witkowska z banku ofert łódzkiego magistratu mówi "Dziennikowi Łódzkiemu", że niemal codziennie zgłaszają się do urzędu dyrektorzy szkół w poszukiwaniu nauczycieli angielskiego. (PAP)