Angela Merkel broni swoich decyzji. Ale chce zaostrzyć prawo deportacyjne
Kanclerz Angela Merkel broni swoich decyzji związanych z zapraszaniem do Europy wszystkich uchodźców i nadal powtarza credo "Wir schaffen das!" (damy radę). Zdrowy rozsądek podpowiada jej jednak, że należy wdrożyć korekty w polityce "otwartych drzwi" - donosi w korespondencji z Hamburga "Gazeta Polska Codziennie". Merkel nie ma zamiaru przyznać się do błędu w kwestii prowadzonej przez własny rząd polityki imigracyjnej.
W ostatnich dniach Merkel zaproponowała m.in. konieczność wprowadzenia łatwiejszego i sprawniejszego odsyłania imigrantów do krajów ich zamieszkania lub do tych, z których przybyli do Niemiec.
Rząd w Berlinie ani słowem nie wspomina jednak, kto ponosi odpowiedzialność za niekontrolowany napływ do Europy setek tysięcy ludzi w ostatnich kilkudziesięciu miesiącach. - Każdy, kto jest w Niemczech legalnie, będzie chroniony. Reszta będzie musiała wyjechać - zapowiedziała kanclerz.
Co ciekawe, nawet sprzyjające niemieckiemu rządowi mainstreamowe media zauważyły, że wdrożenie takiego planu nie będzie proste.
Jak informuje federalne MSW, w ub.r. z Niemiec udało się deportować jedynie 368 osób z ogólnej liczby 8363, którym odmówiono azylu. Jest wiele powodów, które w praktyce uniemożliwiają odesłanie uchodźcy.
Merkel w Polsce. Rozmowy o migracjach
Angela Merkel przyjedzie do Polski na początku lutego na zaproszenie premier Beaty Szydło. Rozmowy szefowej rządu z kanclerz Niemiec zdominują sprawy europejskie. - Spodziewam się, że będziemy rozmawiały o tym, co w tej chwili jest najistotniejsze w Europie, czyli Brexit, migracje, kwestie bezpieczeństwa i te zmiany, przed którymi stoi Unia Europejska - wyliczała Szydło we wtorek.
Premier powiedziała, że o szczegółach wizyty będzie informować wtedy, gdy zostaną one dopracowane. Szef MSZ Witold Waszczykowski mówił we wtorek rano w "Salonie politycznym Trójki", że jest ona planowana w okolicach 7 lutego.