Aneta Krawczyk: podtrzymuję to, co do tej pory mówiłam
Wszystkie oświadczenia, które do tej pory złożyłam, podtrzymuję - powiedziała Aneta Krawczyk po zakończeniu badań psychologicznych. Było to pierwsze jej oświadczenie od czasu, gdy wyniki badań DNA, zrobione na polecenie łódzkiej prokuratury, potwierdziły, że ojcem jej najmłodszego dziecka nie jest poseł Stanisław Łyżwiński.
18.12.2006 14:47
###Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/bohaterowie-seksafery-6038682264584833g ) [
]( http://wiadomosci.wp.pl/bohaterowie-seksafery-6038682264584833g )
Bohaterowie seksafery
Aneta Krawczyk podtrzymała też wszystkie inne oświadczenia, które złożyła w sprawie "seksafery". Podziękowała za słowa wsparcia, które - jak mówi - płynęły z kraju i zagranicy. Powiedziała, że pozwoliły jej przetrwać trudne chwile.
Byłą radną Samoobrony cieszy też fakt, że kobiety, które znalazły się w podobnej sytuacji, co ona zdecydowały się mówić. To - jak powiedziała - utwierdza ją w przekonaniu, że cały jej trud związany ze sprawą nie poszedł na marne. Pytana, czy zdecydowałaby się powiedzieć o całej sprawie raz jeszcze odpowiedziała, iż zrobiłaby to samo.
Krawczyk odniosła się też do konferencji, na której szef Samoobrony Andrzej Lepper ze łzami w oczach prosił dziennikarzy o to, by zostawili w spokoju jego córkę. Chcę powiedzieć, że moje dwie pierwsze córki pochodzą z małżeństwa i mają ojca. Jeżeli Andrzej Lepper płacze nad losem swojej 18-letniej córki, to niech zastanowi się nad losem moich córek 11- i 9-letniej, które muszą borykać się z tym koszmarem w szkole - mówiła.
Na początku grudnia "GW" napisała artykuł o tzw. seksaferze. Krawczyk, b. radna Samoobrony w łódzkim sejmiku wojewódzkim i b. dyrektorka biura poselskiego Łyżwińskiego, powiedziała gazecie, że warunkiem otrzymania pracy w partii była zgoda na stosunki seksualne z posłem Stanisławem Łyżwińskim i liderem partii Andrzejem Lepperem.
Łódzka prokuratura okręgowa od wybuchu "seksafery" prowadzi śledztwo w sprawie "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim.
Rzecznik prokuratury Krzysztof Kopania powiedział, że w poniedziałek prokuratorzy przesłuchali kolejnych 15 świadków; tylko dwóch zeznawało w łódzkiej prokuraturze. Pozostałe osoby przesłuchiwane były poza Łodzią. W sumie do tej pory przesłuchano w tej sprawie ponad 60 osób.
W sobotę pojawił się pierwszy podejrzany w tej sprawie. Prokuratura postawiła działaczowi Samoobrony z Myślenic Franciszkowi I. zarzut usiłowania poplecznictwa i podżegania do składania fałszywych zeznań. Grozi za to kara do 5 lat więzienia. Według śledczych, Franciszek I. telefonował do byłej działaczki partii i mówił kobiecie, co ma zeznawać w sprawie Łyżwińskiego.
Nagranie rozmowy, w której działacz powoływał się na rozmowę z Łyżwińskim i nakazywał kobiecie, co ma zeznawać w prokuraturze, wyemitowała w ub. środę telewizja TVN w programie "Uwaga". W niedzielę I. zrezygnował z członkostwa w Samoobronie, w poniedziałek oddał partyjną legitymację.
Według rzecznika prokuratury "dzisiaj jest zbyt wcześnie, mimo obszerności materiału dowodowego, by prognozować jakim kolejnych osobom i kiedy mogą zostać przedstawione zarzuty".