Andrzej Duda zawetował ustawę. Do akcji wkroczyły rosyjskie trolle
Prorosyjska "dziennikarka" próbowała wykorzystać emocje wokół języka śląskiego i namówić regionalistów do krytycznej oceny weta prezydenta Andrzeja Dudy w tej sprawie. - Taka sytuacja ani nie była pierwsza, ani odosobniona. Weto nasiliło próby rozegrania tego przez Rosję — przyznają w rozmowie z Wirtualną Polską osoby związane ze śląskimi organizacjami.
- To się nazywa prebunking, wyprzedzenie propagandy. Bo oni wrócą i nas rozegrają — mówi Wirtualnej Polsce Marcin Musiał, bloger, szef projektu "Silesiateka" i stowarzyszenia "Wspaniałomyślny Śląsk", a w przeszłości współautor ustawy o języku śląskim. Opowiada, jak niemal stał się narzędziem rosyjskiej propagandy.
Do Musiała zgłosiła się "dziennikarka" reprezentująca niszowy portal z prośbą o komentarz do weta prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie ustawowego uznania śląskiego za język regionalny. - Zgodziłem się, zawsze chętnie opowiadam o języku i śląskiej tożsamości — relacjonuje. Komentarz, czego nie ukrywa, miał być mocno krytyczny. To zresztą częsta ocena wśród osób, które deklarują się Ślązakami.
Zapał mu jednak minął, kiedy "wrzucił" w wyszukiwarkę nazwę tytułu, dla którego miał komentować. - Szybki research i nie miałem wątpliwości, że mam do czynienia z prokremlowskim ściekiem — ocenia. - Przekaz tego portalu w skrócie jest taki: Napaść Rosji na sąsiada to "operacja specjalna na Ukrainie", Viktor Orban to mąż stanu, a Donald Trump będzie wspaniałym prezydentem i zablokuje wsparcie dla Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wśród innych rozmówców "dziennikarki" znalazł m.in. prorosyjskiego politologa Leszka Sykulskiego (zasłynął wywiadem z ambasadorem Rosji, który twierdził, że to Ukraina planowała atak na Rosję) czy Marcina Mikołajka (po skazaniu za popieranie rosyjskiej napaści uciekł na Białoruś). A jeśli wierzyć jej profilowi na platformach społecznościowych, autorka studiowała na Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym, ale mieszka w Warszawie.
- Połączyliśmy się na rozmowę wideo online. Zrobiłem to tylko dlatego, żeby oświadczyć, że nie pozwolę, żeby język śląski został wykorzystany w kremlowskiej propagandzie przeciwko Polsce — mówi nam Marcin Musiał. - Była zaskoczona tym, że odmówiłem. Myślała, że pozyskała informatora. Goście takich mediów robią później kariery w największych propagandowych, rosyjskich mediach — Sputniku czy RT (dawniej Russia Today). Stają się "zawodowymi Polakami" oczerniającymi Polskę — twierdzi.
"Weto Dudy nasiliło próby rozegrania tego przez Rosję"
Ustaliliśmy, że ta sama "dziennikarka" zachęcała do rozmowy także innych regionalistów. - Miała taki wschodni akcent, że od razu lampka mi się zapaliła, dlatego poprosiłem o nazwę medium. Akurat siedziałem przy komputerze i wpisałem w trakcie rozmowy nazwę portalu. Od razu podziękowałem. Potem próbowała natrętnie jeszcze kilka razy — mówi WP Pejter Długosz, prezes wydawnictwa Silesia Progress, którego nakładem ukazał się m.in. śląski przekład "Hobbita" J.R.R. Tolkiena.
- Taka sytuacja ani nie była pierwsza, ani szczególnie odosobniona. Faktem jest, że weto Dudy nasiliło próby rozegrania tego przez Rosję — ocenia. Jak słyszymy, próby kreowania rzeczywistości przez prokremlowską propagandę poprzez wykorzystanie śląskich ruchów społecznych, trwają przeszło od dwóch dekad. Długosz przypomina sobie, że w czasach jego aktywności w Ruchu Autonomii Śląska, wokół tego środowiska "pojawiali się dziwni ludzie", którzy chcieli finansowo wspierać RAŚ.
- Gdy tylko zaczynaliśmy ich sprawdzać, to dziwnie tropy tego źródła bogactwa wiodły na wschód. Więc grzecznie dziękowaliśmy za chęć pomocy. Ale to było kilkanaście lat temu, więc szczegóły mi się już zatarły w pamięci. Poza tym zdarzało się, że materiały na temat RAŚ pojawiały się w rosyjskiej telewizji, wmontowywane w różne "dziwne" konteksty — dodaje Długosz.
"Okazało się, że to telewizja prokremlowska, więc odmówiłem"
Pamięta to dobrze lider kanapowego dziś Ruchu Autonomii Śląska Jerzy Gorzelik, który opinię publiczną szokował w 2001 roku wypowiedzią dla "Gazety Wyborczej": - Jestem Ślązakiem, nie Polakiem. Nic Polsce nie przyrzekałem, więc jej nie zdradziłem i nie czuję się zobowiązany do lojalności wobec tego państwa.
- Pocięli materiał, by odnieść to, co dotyczyło czasów PRL do współczesnej Polski. A młoda dziennikarka była przez telefon ustawiana do pionu przez szefa, bo powiedziała mu, że nie jesteśmy separatystami — tak Gorzelik wspomina wywiad dla Russia Today z roku 2011-2012. A czy w ostatnim czasie podjęto podobne próby?
- Nie. Sądzę, że zdiagnozowano nasze środowisko jako nieskłonne do współpracy — mówi. - Kilka lat temu zamieszkała w Polsce Rosjanka, próbowała namówić mnie na współpracę przy realizacji materiału przez jedną z rosyjskich stacji — sprawdziliśmy i okazało się, że to telewizja prokremlowska, więc odmówiłem. Mieliśmy też próbę kontaktu ze strony dziennikarza, który deklarował zainteresowanie problemami mniejszości w Europie, ale nie wzbudzał zaufania — wymienia.
"Zainteresowanie ruskich to nie jest nowa rzecz"
Wykorzystanie zmanipulowanego komentarza do założonej tezy to niejedyne sposoby działania rosyjskich propagandystów. Rafał Rzepka, śląski działacz mniejszościowy z kolektywu Ôtwarty Ślōnsk, a niegdyś autor projektu nowelizacji ustawy uznającej Ślązaków za mniejszość etniczną, w swojej ocenie skupia się na internecie.
- Zainteresowanie ruskich naszymi tematami to nie jest nowa rzecz. Kiedy w 2015 roku uruchamialiśmy stronę naszego stowarzyszenia DURŚ, mieliśmy w ciągu 48 godzin wejścia z Sankt Petersburga i Moskwy, z serwerów rosyjskich. Strona była świeża, więc komuś zależało na wyszukaniu tego tematu. To nie był przypadek — mówi.
- A dziś? Widzimy w sieci, po szczuciu trolli, że Rosjanie ten temat rozpracowują — podkreśla w rozmowie z WP. - Mój profil na "X" jest bez przerwy atakowany przez prorosyjskich trolli oraz narodową prawicę, która jest sprzęgnięta z antyunijnym, polexitowym przekazem. To typowo rosyjska metoda — komentuje.
- Nie jest to dla mnie żadne zaskoczenie, bo Rosji zależy, żeby rozgrywać różne tematy mniejszościowe. Ich strategia jest taka, żeby podgrzewać atmosferę, żeby na kanwie przekazu narodowo-patriotycznego wzmagać antagonizmy wobec Śląska, jakoby tu byli separatyści — co oczywiście nie ma z prawdą i rzeczywistością nic wspólnego, ale niestety działa, co widać po ruchu w sieci — dodaje Rzepka.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.pawlik@grupawp.pl