Andrzej Duda tak mówi w Polsat News na temat aborcji: na przykład powiedział, że nie życzy sobie referendum, bo
nie wyobraża sobie, by głosować na temat życia i zabijania dziecka właśnie
w referendum. Co pan o tym sądzi?
To, że pan prezydent Andrzej Duda powinien zorientować się, że żyje w kraju, w którym nie tylko jego życzenia
mają jakąś moc. To jest kraj, w którym swoje życzenia, swoje myśli, swoje wizje,
przeświadczenia, poglądy ma 30 kilka milionów Polaków i warto by było ich
zapytać w tej sprawie o zdanie. Zdanie prezydenta w tej sprawie znaczy dokładnie tyle samo, co zdanie każdego z nas,
a metodą do tego, żeby zapytać o zdanie Polaków jest referendum. Z prezydentem
można przeprowadzić wywiad, natomiast wywiad z Polakami, w którym się w tej spawie wypowiedzą, to właśnie
referendum. I żyjemy w Polsce, w której jedni mówią, tak jak to słyszymy z ust prezydenta Dudy -
"nie można głosować nad kwestiami życia i śmierci", z drugiej strony, co się dzieje w Sejmie?
Tam można głosować? Po to pan prezydent złożył swój projekt ustawy, żeby nad kwestiami życia i śmierci w Sejmie głosować?
Widzę tutaj dużą niekonsekwencję. Z drugiej strony mamy ludzi, którzy mówią "nie można głosować
nad prawem do aborcji, bo to prawo człowieka". I to też są Polacy. Ja nie widzę innego wyjścia i innej możliwości w
sytuacji, w której poruszamy się między tymi dwoma pozycjami, niż zapytać o zdanie wszystkich. Bo wszystkie inne rozwiązania
będą prowadziły nas do jeszcze głębszego podziału i jeszcze głębszego rozdrapywania tego konfliktu.
Ale być może Andrzej Duda,
praktykujący katolik, chodzi na msze święte i słyszy z ambony, że wy, katolicy, macie obowiązek
walczyć o określony światopogląd, o określone wartości. Pan Prezydent, który ma
wpływ na polską rzeczywistość jako najwyższy urzędnik w tym kraju i być może tak te słowa i tak te nawoływanie rozumie.
Aktywnie stara się walczyć, promując określoną, a nie inną postawę.
Tak,
tylko że walczy w bardzo określonych warunkach. Nas, ja też jestem katolikiem, też chodzę do kościoła, nie wiem
czy porównywalnie często jak prezydent Duda, ale to w tej sytuacji nie ma chyba żadnego znaczenia, w każdym razie dość często.
Też wiem, że nauczanie Kościoła opiera się na tym, żeby przekonywać. Jeżeli
pan prezydent Duda chce to robić, to ma do tego wszelkie narzędzia, żeby on, jako Andrzej Duda, również prezydent Rzeczpospolitej,
przekonywał do tego, że jego pogląd, jego wizja, jego sposób rozumienia świata jest
lepszy, bardziej właściwy, głębszy, bardziej sprzyjający człowiekowi i człowieczeństwu niż
te inne, które są głoszone i ma do tego tysiąc możliwości, a nie jedną w postaci zmiany prawa, które w
państwie obowiązuje wszystkich, również ludzi o innych poglądach niż ja czy on.
A prezydent Szymon Hołownia
swoich kolegów polityków by do takiego referendum, rozumiem, namawiał.
Prezydent
Szymon Hołownia, jeżeli bym był prezydentem, przede wszystkim wiedziałby, choćby to, o czym pisał ostatnio teolog
Domu Papieskiego, nie byle kto, ojciec Wojciech Giertych, dominikanin, w kwartalniku Więź,
że kompromis moralny czy kompromis etyczny wcale nie równa się kompromisowy prawnemu. I
moje najgłębsze przekonanie o tym, że coś jest dobre lub złe, musi być
zważone na scenie politycznej tak, że zastanawiam się na przykład czy z tego nie wyniknie jakiś dramat społeczny,
jeżeli ja zacznę swój pogląd forsować. A więc pojawi się jakieś nowe zło na scenie.
Ale na to moje proste pytanie, prosta odpowiedź brzmi?
No oczywiście, że w tych warunkach, które dzisiaj mamy, referendum w mojej ocenie jest jedynym
rozwiązaniem, jeżeli PiS postanowił odpalić tę bombę przez Trybunał Konstytucyjny, a nie zrobić tego w
Sejmie, no to nawet prezydent nie ma tu nic innego do gadania niż tylko, bo to nie jest kwestia jego podpisu
czy braku podpisu, czy weta, tylko forsowania takiego właśnie rozwiązania. Ja zacząłbym od czegoś, czego
prezydent Duda chyba jeszcze nie umie, czyli konsultacji społecznych. Bo wie pan, w pomyśle referendum najważniejsze z napisanie pytań. Nie
samo przeprowadzenie referendum. My jesteśmy w stanie pozabijać przy pisaniu pytań. I dlatego, zadaniem prezydenta jako
głowy państwa, byłoby ułożenie procesu konsultacji społecznych, dialogu obywatelskiego, w panelu obywatelskim,
wysłuchaniu obywatelskim, z udziałem Organizacji Pozarządowych, może w oparciu o Senat, o Rzecznika Praw Obywatelskich - żebyśmy
najpierw sensownie napisali pytania.