Andruszkiewicz ujawnił ile zarabia jako wiceminister. Samochodu nie posiada nadal
87,5 tysiąca złotych – tyle zarobił przez osiem miesięcy tego roku wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz. Wokół jego nominacji było sporo kontrowersji. Według opozycji, nie posiadał kompetencji i dyskwalifikowały go skrajnie narodowe poglądy. W jego obronie najmocniej stanął premier Mateusz Morawiecki.
26.09.2019 | aktual.: 26.09.2019 12:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak wynika ze złożonego na koniec kadencji oświadczenia majątkowego Andruszkiewicz od 1 stycznia do 31 sierpnia zarobił w resorcie cyfryzacji dokładnie 87 tys. 583 zł 81 groszy. Miesięcznie zarabia jako wiceminister cyfryzacji 10 947 tys. zł. Dodatkowo tytułem diety parlamentarnej dostał 20 tys. zł. Polityk zaoszczędził 181 tys. zł i 5 tys. brytyjskich funtów. I właściwie na tym można by zakończyć analizę jego majątku. Nie posiada żadnych nieruchomości, nadal nie ma samochodu. Ani składników mienia powyżej 10 tysięcy złotych.
Zobacz także: Gorzkie słowa Andruszkiewicza o Kukizie
Przypomnijmy, Andruszkiewicz objął tekę wiceszefa resortu cyfryzacji na początku tego roku. Jak ujawniła Wirtualna Polska, to premier Mateusz Morawiecki samodzielnie zdecydował o ściągnięciu do rządu Adama Andruszkiewicza. Jarosław Kaczyński zostawił w tej sprawie szefowi rządu wolną rękę. Nowy wiceminister cyfryzacji Morawieckiego traktował jako swoistą "tarczę ochronną". Obu panów łączą nadal bardzo dobre relacje.
Z naszych ustaleń wynikało, że to właśnie premier przekazał informację o nominacji Andruszkiewicza prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. A ten się zgodził. Na jakich warunkach – tego nie wiemy. - To ze strony Mateusza było ryzyko, bo musiał wiedzieć, że decyzja o wzięciu na pokład "świeżaka" od narodowców paru ludzi w PiS rozsierdzi – mówił nam wówczas jeden z rozmówców z PiS.
Głośno zrobiło się o Andruszkiewiczu też z innego powodu. W 2018 roku ówczesny poseł, a obecnie wiceminister cyfryzacji pobrał z publicznej kasy na paliwo niemal 24,5 tys. zł. Razem z poprzednimi latami pobrał prawie 90 tys. zł. Problem w tym, że w jego oświadczeniach majątkowych nie ma deklaracji o posiadaniu samochodu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl