Amerykańskie wybory a sprawa polska
W jakim stopniu wynik wyborów
prezydenckich w USA ma znaczenie dla Polski?
Można to osądzić, analizując wypowiedzi obu kandydatów na
temat naszego kraju i porównując politykę zagraniczną prezydenta
Busha z wizją polityki zagranicznej Johna Kerry'ego, jaka wyłania
się z jego oświadczeń i dotychczasowej kariery politycznej.
Postulaty Polonii
We wrześniu Bush i Kerry odpowiedzieli na postulaty Polonii amerykańskiej sformułowane w listach od Polsko-Amerykańskiej Izby Doradczej (APAC) i pokrywające się mniej więcej z życzeniami wyrażanymi w kraju.
Polonia uważa, że z wdzięczności za udział polskich wojsk w operacji w Iraku, Stany Zjednoczone powinny znieść wizy dla Polaków udających się do USA, ułatwić uzyskiwanie kontraktów dla polskich firm na odbudowę Iraku, zwiększyć pomoc na modernizację polskich sił zbrojnych, i ewentualnie zapewnić odzyskanie irackich długów wobec Polski.
Bush - przypomina, Kerry - obiecuje
W liście do APAC Bush odpowiedział kurtuazyjnie, ale nie obiecując niczego konkretnego. Przypomniał jak wiele Ameryka już zrobiła dla Polski i ogólnikowo przyrzekł dalsze starania w tym kierunku. Rząd USA uzgodnił z rządem RP system wstępnej kontroli granicznej już na lotnisku w Warszawie, co ma ułatwić podróżowanie.
Kerry zapowiedział, że "będzie pracował z Polską", aby włączyć ją do programu bezwizowego ruchu turystycznego do USA. Jego współpracownicy wyjaśnili, że jako prezydent będzie się starał doprowadzić do zmian prawnych, które umożliwiłyby zniesienie wiz dla Polaków na zasadzie wyjątku, w uznaniu sojuszu Polski z USA. Opowiedział się też za większymi ułatwieniami dla polskich firm w kontraktach w Iraku.
Zmiana ustaw wizowych zależy jednak głównie od Kongresu, a poza tym kandydatowi Demokratów jest łatwiej cokolwiek obiecywać niż urzędującemu prezydentowi.
Jako senator, Kerry głosował w 1998 r. za przyjęciem Polski - oraz Czech i Węgier - do NATO, wraz z 80 innymi senatorami (traktat akcesyjny o rozszerzeniu sojuszu uchwalono większością 81 do 19 głosów). Nie przyłączał się jednak wcześniej do żadnych inicjatyw legislacyjnych w tym kierunku.
Proamerykańska "nowa Europa"
Z administracją Busha Polska związana jest ścisłym sojuszem w Iraku. Wraz z innymi europejskimi krajami dawnego bloku radzieckiego, które pomagają jej w Iraku, jest dla USA bardziej proamerykańską "nową Europą", w odróżnieniu od Europy "starej", głównie tzw. twardego trzonu Unii Europejskiej, czyli Francji i Niemiec. Wyrazem bliskich więzi Waszyngtonu z Warszawą są liczne wzajemne wizyty przywódców obu krajów.
Opowiedzenie się po stronie USA w sporze o Irak uzasadnia się długofalowymi interesami bezpieczeństwa Polski, ale na krótszą metę - jak uważają niektórzy analitycy - naraziło to na szwank jej stosunki z kontynentalnymi mocarstwami UE, z którymi łączą ją liczne interesy polityczne i ekonomiczne.
W czasie jednej z debat prezydenckich Kerry pominął udział Polski w koalicji wojskowej w czasie inwazji Iraku, a w czasie całej kampanii wyborczej kilkakrotnie pomniejszał rolę sojuszników USA - a więc i Polski - w operacji stabilizacyjnej. Raz nazwał ją "koalicją przymuszonych i przekupionych".
Amerykańscy obserwatorzy uważają to za element taktyki przedwyborczej. Kerry nie przepuszcza okazji wytknięcia Bushowi, że rozpoczął wojnę z Irakiem bez wystarczającego poparcia międzynarodowego. Jest to jednak również wyraz odmiennego myślenia kandydata Demokratów o polityce zagranicznej.
Prognozy na przyszłość
Jako prezydent, Kerry prawdopodobnie bardziej niż Bush uzależniałby użycie siły przez USA od legitymacji ONZ i NATO. Jako multilateralista, senator woli współpracę z organizacjami międzynarodowymi, a nie z "koalicją chętnych".
Oznacza to wszakże, że bardziej może mu zależeć na partnerstwie z państwami odgrywającymi główne role w tych organizacjach, niż z mniejszymi krajami "koalicji chętnych". Prowadziłoby to utraty przez Polskę obecnego statusu uprzywilejowanego - przynajmniej prestiżowo - sojusznika Ameryki.
Powołując się na wystąpienia Kerry'ego w Senacie, gdzie głosował przeciw wielu nowoczesnym rodzajom broni i przeciw operacji Pustynna Burza w 1991 r. Republikanie twierdzą, że jest bardziej skłonny do ustępstw w postępowaniu z dyktatorami i "reżimami bandyckimi".
Z drugiej strony zwycięstwo Kerry'ego zapowiadałoby politykę zagraniczną bardziej zniuansowaną niż polityka Busha i bardziej opartą na dyplomacji i partnerstwie - w odróżnieniu od stosowania siły militarnej oraz manipulowania zachętami i sankcjami ekonomicznymi.
Tomasz Zalewski