Amerykańskie naloty na Faludżę
W amerykańskich nalotach na
irackie miasto Faludża zginęło rano - według
różnych źródeł - 15-16 Irakijczyków - podały służby medyczne. Co
najmniej trzynaście osób odniosło poważniejsze obrażenia. Wśród zabitych są kobiety i dzieci - twierdzi cytowany przez
Reutera lekarz ze szpitala w Faludży, Ijad Mohamed.
13.09.2004 | aktual.: 13.09.2004 10:27
Naloty - prowadzone też w zeszłym tygodniu - wznowione zostały w poniedziałek przed świtem. Jak wynika z relacji świadków oraz jak przyznało dowództwo sił USA, celem ataku samolotów amerykańskich były konkretne punkty w różnych dzielnicach miasta, gdzie odbywali zebrania dowódcy i gromadzili się bojownicy grup terrorystycznych. Nad Faludżą w kilka godzin po nalocie unosiły się kłęby czarnego dymu.
Agencja Associated Press, która podaje też najwyższą liczbę - 16 - śmiertelnych ofiar nalotu, cytuje wypowiedź anonimowego wojskowego amerykańskiego, który wyjaśnił, iż były to precyzyjne ataki, wymierzone w punkty, gdzie - jak wynikało z informacji wywiadu - mogły znajdować się bojówki związanej z Al-Kaidą tzw. grupy Zarkawiego, odpowiedzialnej za wiele ataków i porwań cudzoziemców w Iraku.
W ubiegłym tygodniu amerykańskie samoloty wojskowe prowadziły przez pięć dni z rzędu - od poniedziałku do piątku - naloty na Faludżę, miasto w tzw. trójkącie sunnickim położone na zachód od Bagdadu i opanowane przez bojowników islamskich. Zarówno w zeszłym tygodniu, jak i w poniedziałek atakowano głównie południowo-wschodnie rejony miasta, gdzie według amerykańskiego wywiadu wojskowego schronili się bojownicy związani z Jordańczykiem Abu Musabem al-Zarkawim - związanym z Al-Kaidą jednym z najbardziej poszukiwanych terrorystów na świecie.
W maju tego roku piechota morska USA wycofała się z Faludży po trwających trzy tygodnie w kwietniu ciężkich walkach z islamistami, przekazując kontrolę w mieście siłom irackim. Uległy one jednak rozpadowi i od tego czasu Faludża jest opanowana przez bojówki islamskie.