Amerykański talib nie przyznaje się do winy
Przed sądem federalnym w Aleksndrii pod Waszyngtonem odbyło się w środę przesłuchanie oskarżanego o działalność terrorystyczną Johna Walkera Lindha. Amerykański talib nie przyznaje się do winy.
Lindha przywieziono do sądu w Aleksandrii wczesnym rankiem, przy zastosowaniu nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa. Na przesłuchaniu pojawili się również rodzice poległego w Afganistanie agenta CIA Mike'a Spana oraz wdowa po nim. Span zginął w potyczce z talibami w Mazar-i-Sharif w dzień po przesłuchaniu schwytanego tam Walkera Lindha.
W sądzie doszło do krótkiego, przypadkowego spotkania rodziny Spana z ojcem Lindha. Ten ostatni powiedział, że jest mu bardzo przykro z powodu tragedii i wyciągnął do nich rękę. Państwo Spann pozostali niewzruszeni i nie odpowiedzieli tym samym.
Walker Lindh nie jest formalnie oskarżony o zabicie Spana, ale rodzice nieżyjącego agenta oskarżają "amerykańskiego Taliba" o współudział w zbrodni. 21-letniemu Lindhowi przedstawiono 10 zarzutów. Oskarża się go między innymi o działalność terrorystyczną, zabijanie Amerykanów oraz o współpracę z organizacją Osamy bin Ladena - al-Qaedą. Grożą mu za to trzy wyroki dożywotniego więzienia.
Na razie nie oskarżono go jednak o zdradę kraju, za co mógłby otrzymać karę śmierci. (and)