Amerykański rząd nie słucha kaznodziei
Administracja amerykańska
zdystansowała się od wypowiedzi popularnego w USA kaznodziei Pata
Robertsona, który w poniedziałek zaapelował w telewizji o
zamordowanie prezydenta Wenezueli, Hugo Chaveza, jako człowieka
stanowiącego "wielkie zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych".
24.08.2005 | aktual.: 24.08.2005 09:52
Po nagłośnieniu wypowiedzi Robertsona przez media, Departament Stanu USA natychmiast replikował, że uwagi założyciela Koalicji Chrześcijańskiej Ameryki i pierwszej w USA chrześcijańskiej stacji telewizyjnej CBN były "nie na miejscu" i nie odzwierciedlają polityki rządu amerykańskiego.
Rzecznik Departamentu, Sean McCormack zaznaczył, że Robertson wypowiadał się wyłącznie jako osoba prywatna, a wszelkie zarzuty, że administracja USA planuje podjęcie wrogich działań przeciwko rządowi Wenezueli, są pozbawione podstaw.
W podobnym duchu wypowiedział się amerykański minister obrony Donald Rumsfeld. Na wtorkowej konferencji prasowej w Pentagonie oświadczył: Nasz departament nie robi takich rzeczy. To wbrew prawu. Robertson jest osobą prywatną. Osoby prywatne wygłaszają różne opinie.
Rumsfeld powiedział, iż nie wie, by sprawa zabicia Chaveza była kiedykolwiek brana pod uwagę. Nic o tym nie wiem, a sądzę, że wiedziałbym - dodał.
Relacjonując wypowiedź Rumsfelda, agencja Associated Press przypomina, że w ubiegłym tygodniu minister oskarżał Chaveza o współpracę z kubańskim przywódcą Fidelem Castro w destabilizowaniu sytuacji w demokratycznych krajach regionu, przede wszystkim w Boliwii i Ekwadorze.
Sam Chavez - składający właśnie wizytę na Kubie - nie chciał we wtorek komentować wypowiedzi Pata Robertsona, zastrzegając iż jej nie zna, podobnie jak nie wie, kim jest Robertson. Natomiast wenezuelski wiceprezydent Jose Vincente Rangel uznał słowa kaznodziei za "karygodną wypowiedź" i wyraził pogląd, że sprawą powinna zająć się Organizacja Państw Amerykańskich.
Prezydent Wenezueli w ostatnim czasie wielokrotnie publicznie krytykował prezydenta USA, George'a W. Busha, oskarżając Stany Zjednoczone o spiskowanie w celu obalenia jego rządu i szykowanie zamachu na jego życie. Waszyngton uznał takie oskarżenia za absurdalne.
Relacjonując zamieszanie, jakie wywołały słowa kaznodziei, Associated Press przypomina, że w przeszłości Stany Zjednoczone były prawdopodobnie zamieszane w zabójstwo prezydenta Wietnamu Południowego Ngo Dinh Diema w 1963 r. i próbowały zgładzić Fidela Castro. Dopiero w latach 70. ówczesny prezydent USA Jimmy Carter specjalnym rozporządzeniem zakazał zabójstw politycznych.