Amerykanista o słowach Trumpa: Uderzył w stół
W sprawie szokujących słów, jakie padły z ust Donalda Trumpa wypowiedział się amerykanista prof. Zbigniew Lewicki. Jego zdaniem były prezydent Stanów Zjednoczonych użył drastycznych sformułowań, aby "uderzyć w stół" i zmobilizować sojuszników, do solidarnego finansowania wspólnego bezpieczeństwa. - Chodzi mu o to, by nikt nie jeździł na gapę - twierdzi Lewicki.
Podczas sobotniego wiecu Donald Trump, prawdopodobny rywal Joe Bidena w listopadowych wyborach prezydenckich, zagroził, że gdy ponownie zostanie prezydentem USA, nie będzie chronił przed potencjalną rosyjską agresją krajów NATO, które nie wypełniają swych zobowiązań finansowych wobec Sojuszu. Wypowiedź Trumpa została skrytykowana przez wielu polskich polityków.
Trump zrelacjonował rzekomą rozmowę z prezydentem "większego" kraju NATO. Opowiedział, że został zapytany, czy USA pospieszą z pomocą tym, którzy "nie płacą".
Zebranym na wiecu zwolennikom Donald Trump ujawnił, co odpowiedział temu tajemniczemu prezydentowi. - Nie, nie będę was chronił. Właściwie zachęcałbym Rosję, żeby zrobili z wami, co chcą. Musisz zapłacić - powiedział, co wywołało entuzjazm uczestników spotkania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Profesor Lewicki ocenił w rozmowie z PAP, czy słowa Trump mogą być zapowiedzią zmiany polityki Białego Domu wobec NATO i Ukrainy w przypadku ponownej wygranej byłego prezydenta. - Trzeba pamiętać o tym, jaka jest strategia Trumpa, który osiąga to, co chce, to na czym mu zależy, często strasząc zainteresowane strony - tłumaczy ekspert.
Amerykanista zwrócił uwagę, że pretendujący znów do prezydenckiego fotela biznesman już w czasie swojej pierwszej kadencji osiągnął to, że większa liczba członków NAT0 zaczęła wydawać na swoje bezpieczeństwo przynajmniej 2 proc. PKB. - Do tego wszyscy członkowie NATO zostali zobowiązani, ale prawie nikt tego nie wykonywał - powiedział profesor.
Amerykanista o słowach Trumpa: "Uderzył w stół," bo chce, by w NATO nikt "nie jeździł na gapę"
Zbigniew Lewicki uważa, że Trump, który znów może wygrać, chce sprawę wydatków na obronność "doprowadzić do końca". - Chce sprawić, żeby wszyscy dokładali się do wspólnego bezpieczeństwa, a nikt nie jeździł na gapę, jak jest nadal. I ucieka się do bardzo drastycznych sformułowań, nie sądzę, by były one do zrealizowania, ale wystarczy, by nastraszyć te państwa, które nie wkładają do wspólnego koszyka tyle, ile powinny - mówi profesor.
Dodaje, że chodzi zapewne o to, by niektóre z państw NATO zrozumiały, że "żyją na cudzy koszt, na koszt Stanów Zjednoczonych, ale poniekąd i na koszt np. Polski, która wydaje bardzo dużą część budżetu na cele wojskowe".
Zauważa, że Trump lubi drastyczne sformułowania. Mają one potrząsać. - Trump postanowił po prostu uderzyć w stół. Ci, którzy nie dokładają się do wspólnego bezpieczeństwa, będą musieli liczyć się z konsekwencjami. Jeśli od 10 czy 12 lat łagodne namowy nie dały efektu, to pora przejść do innego sposobu osiągania własnego celu - wyjaśnia ekspert.
Przekonuje, że nie należy się oburzać. Trzeba bowiem pamiętać, że cechą polityki Trumpa jest "nieprzewidywalność" oraz "skuteczność", jednak nie zrobił on w czasie swojej polityki niczego, co szkodziłoby NATO.
Amerykanista był też pytany o możliwe scenariusze dla Ukrainy po ewentualnym powrocie Trumpa do Białego Domu. - To, że tak straszy, przyśpieszy, moim zdaniem, zakończenie konfliktu. Ukraina jest teraz zapewne wystraszona słowami Trumpa, będzie bardziej skłonna do realistycznego podejścia do sposobu zakończenia konfliktu, a nie powtarzania twierdzenia szlachetnego, ale nierealnego, o odzyskaniu całego terytorium - powiedział prof. Lewicki.