Ambasador Ukrainy tłumaczy się z odwołania pokazu filmu "Wołyń" w Kijowie. "Mogą być protesty"
• "Organizacje, które nie zgadzają się z wizją Wołynia Smarzowskiego mogłyby organizować pikiety" - powiedział ambasador Ukrainy w Radiu Zet
• Andrij Deszczycia tłumaczył odwołanie pokazu "Wołynia" w Kijowie obawami, co film "może wywołać na ulicy"
• Powiedział jednak, że omawiane są nowe terminy pokazania "Wołynia"
• Deszczycia: nie zgadzamy się z terminem "ludobójstwo" (w odniesienia do Wołynia - red.)
• "W Polsce nie do końca jest znana historia UPA" - stwierdził ambasador
- Obawialiśmy się tego, co "Wołyń" może wywołać na ulicy. Mamy sygnały, że mogą być protesty. Smarzowski na Ukrainie nie jest tak dobrze znany. Jego sceny mogą wywołać dużą negatywną reakcję - skomentował w Radiu Zet odwołanie pokazu filmu "Wołyń" w Kijowie ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczycia. Dodał również, że "organizacje, które nie zgadzają się z wizją Wołynia Wojciecha Smarzowskiego mogłyby organizować pikiety".
Jak mówi, sam odebrał film jako bardzo "emocjonalny". - Zszokował mnie przez sceny. Ten film jest antynacjonalistyczny, antyradykalny, nie do końca antyukraiński. Brakuje mi tam przeciętnego Ukraińca, których było 90 proc. Część walczyła, część pomagała Polakom - mówi ambasador. Jego zdaniem film Smarzowskiego nie przesądzi o relacjach polsko-ukraińskich. - Film na pewno wywoła dyskusję, debatę, jest w różny sposób odbierany w Polsce i na Ukrainie, podejrzewam, że będzie przedmiotem do dyskusji - powiedział ambasador.
- Omawiamy nowe terminy pokazania "Wołynia". Jeżeli mamy rozmawiać o filmie, to lepiej go zobaczyć - przekonywał.
Andrij Deszczycia stwierdził też, że sejmowa uchwała nazywająca zbrodnię wołyńską ludobójstwem "wywołała wielkie wzburzenie" na Ukrainie. - Nie zgadzamy się z tym, że została ona przyjęta tylko przez stronę polską, chociaż ma stosunek do naszej wspólnej historii - powiedział Deszczycia. - Nie zgadzamy się z terminem "ludobójstwo", bo nie było państwa ukraińskiego w latach 40. - dodał.
Pytany o wrażliwość Polaków na stawianie pomników UPA odpowiedział, że do pewnego stopnia ją rozumie. Jednak jego zdaniem "w Polsce nie do końca jest znana historia UPA". - W Polsce jest wizja UPA i Bandery jeszcze z czasów sowieckiej propagandy, że wszystkich Polaków zabijał. Dla Ukraińców jest częścią ruchu o niepodległość i państwowość - stwierdził ambasador Ukrainy.
W poniedziałek dyrektor Instytutu Polskiego w Kijowie Ewa Figel poinformowała PAP, że Instytut odwołał zapowiedziany na wtorek pokaz filmu "Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego. Jak mówiła, na decyzję tę wpłynęły zalecenia ukraińskiego resortu spraw zagranicznych.
Pokaz miał odbyć się w stołecznym kinie "Kijów" - z udziałem reżysera i zaproszonych przez Instytut Polski ukraińskich gości. Po projekcji planowano dyskusję nad filmem. Figel przesłała PAP skierowane do ambasady RP na Ukrainie pismo, w którym MSZ tego kraju "usilnie zaleca" stronie polskiej odwołanie imprezy w trosce o "porządek publiczny".
Działające przy ambasadach RP Instytuty Polskie zajmują się promocją polskiej kultury. Zgodnie z praktyką dyplomatyczną Instytut w Kijowie wystosował za pośrednictwem ambasady zaproszenia na pokaz filmu Smarzowskiego do przedstawicieli najwyższych ukraińskich władz, w tym do prezydenta, premiera i parlamentarzystów.
W odpowiedzi ambasada RP otrzymała od ukraińskiego MSZ pismo, w którym zalecono rezygnację z pokazu. "W związku z zamiarami zorganizowania przez stronę polską specjalnej projekcji filmu fabularnego 'Wołyń' reżysera W. Smarzowskiego (...) Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy usilnie zaleca odwołanie tego przedsięwzięcia ze względu na porządek publiczny" - czytamy w piśmie ukraińskiego resortu.
Dyrektor Biura Rzecznika Prasowego MSZ Rafał Sobczak poinformował w poniedziałek PAP, że pokaz filmu "Wołyń", który miał się odbyć we wtorek w Kijowie, został przełożony z przyczyn technicznych na późniejszy termin. Nowy termin projekcji jest obecnie uzgadniany ze stroną ukraińską.
"Wołyń" trafił na ekrany kin w Polsce 7 października. Smarzowski wyreżyserował ten film na podstawie własnego scenariusza, który napisał, wykorzystując wątki ze zbioru opowiadań "Nienawiść" autorstwa Stanisława Srokowskiego. Tekst scenariusza konsultowano z historykami. Akcja filmu rozgrywa się w okresie od wiosny 1939 r. do lata 1945 r. w wiosce zamieszkanej przez Ukraińców, Polaków i Żydów.
Według historyków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-1945 zginęło ok. 100 tys. Polaków, zamordowanych przez oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA) i miejscową ludność ukraińską. UPA walczyła podczas drugiej wojny światowej zarówno przeciw Niemcom, jak i ZSRR. Od wiosny 1943 roku prowadziła także działania zbrojne przeciwko ludności polskiej Wołynia, Polesia i Galicji Wschodniej, zmierzając do jej całkowitego usunięcia z tych terenów. Zbrodnia wołyńska spowodowała polski odwet, w wyniku którego zginęło ok. 10-12 tys. Ukraińców, w tym 3-5 tys. na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.