Ambasador Ukrainy: ponad pół miliona Ukraińców nielegalnie deportowanych do Rosji
Podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ przemówił ukraiński ambasador. Serhij Kysłycia poinformował, że okupacyjne wojska nielegalnie wywiozły do Rosji ponad 500 tys. obywateli Ukrainy, spośród których 121 tys. stanowią dzieci.
20.04.2022 | aktual.: 20.04.2022 13:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Ukraińcy są przymusowo deportowani do regionów Rosji, które zmagają się z trudnościami ekonomicznymi — przede wszystkim na daleką północ i wyspę Sachalin. Nasi obywatele otrzymują dokumenty zabraniające opuszczania tych miejsc w ciągu najbliższych dwóch lat. (...) Podobne praktyki stosowały kiedyś nazistowskie Niemcy - podkreślił Kysłycia.
Zebranie ONZ miało miejsce w Nowym Jorku w nocy z wtorku na środę, 20 kwietnia. W ocenie ambasadora osoby wyznaczone do "deportacji" są wcześniej przetrzymywane przez rosyjskie wojska w tzw. obozach filtracyjnych.
- Około 20 tys. Ukraińców znajduje się w obozach położonych na linii Manhusz-Nikolske-Jałta (na zachód od Mariupola - przyp red.), natomiast około 5-7 tys. przebywa w miejscowości Bezimenne (na terytorium samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (red.) - poinformował dyplomata.
"Rosjanie wspinają się na nowe wyżyny okrucieństwa"
Kysłycia odniósł się również do tragicznej sytuacji w oblężonym przez rosyjskie wojska Mariupolu. - Zawsze sądzimy, że już zdołaliśmy przyzwyczaić się do haniebnych metod najeźdźcy, ale każda najświeższa wiadomość z Mariupola i wielu innych miejsc udowadnia, że Rosjanie są w stanie wspiąć się na nowe wyżyny okrucieństwa - ocenił ambasador.
Podobne dane na temat tzw. obozów filtracyjnych przekazała we wtorek ambasada Stanów Zjednoczonych w Kijowie. "Podręcznik prezydenta Rosji Władimira Putina nie zmienia się. W obozach filtracyjnych w Czeczenii Rosja też biła, torturowała i zabijała cywilów" - podkreślono w komunikacie amerykańskiej placówki na Facebooku.
Czytaj także: Rosjanie pozwolili mu uciec. Straszne, co potem zrobili
Źródło: PAP