Ambasador Rosji do UE: nie wprowadzajcie sankcji
Ambasador Rosji przy Unii Europejskiej
Władimir Czyżow zaapelował do przywódców europejskich,
by w związku z kryzysem wokół Gruzji "nie ulegali emocjom" i nie
wprowadzali sankcji wobec Rosji, które - jego zdaniem - "bardziej
zaszkodziłyby Unii".
28.08.2008 | aktual.: 28.08.2008 19:02
Nie chcę spekulować o wynikach szczytu, mogę tylko mieć nadzieję, że przywódcy państw UE będą zdolni wznieść się ponad emocje i poważnie uznać perspektywę strategicznego partnerstwa z ich ważnym partnerem, jakim jest Federacja Rosyjska. Wierzę, że leży to w interesie całej Unii, tak samo jak w interesie Rosji- powiedział ambasador na spotkaniu z grupą dziennikarzy w Brukseli.
Dopytywany, jaka będzie reakcja Rosji, gdyby jednak unijni przywódcy zdecydowali się podczas nadzwyczajnego szczytu w poniedziałek na wprowadzenie wobec niej sankcji, Czyżow powiedział: bardzo wątpię, że to się wydarzy. Byłoby to zresztą z taką samą szkodą dla UE i dla Rosji, a nawet większą dla Unii.
Dlatego wyraził nadzieję, że 16 września, zgodnie z wcześniejszym planem, odbędzie się kolejna runda rozmów negocjacyjnych z Komisją Europejską w sprawie nowego porozumienia UE-Rosja. KE potrzymała w czwartek ten termin, czekając z decyzjami na wynik poniedziałkowego szczytu.
Czyżow zapewnił, że prezydent Dmitrij Miedwiediew jest w stałym, niemal codziennym kontakcie telefonicznym z liderami państw UE. W środę wieczorem rozmawiał z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym i kanclerz Niemiec Angelą Merkel.
Zdaniem Czyżowa w UE są podziały co do dalszych relacji Unii z Rosją. Wszystkie kraje były krytyczne (po uznaniu przez Rosję niepodległości Osetii Południowej i Abchazji), ale nie tak samo - powiedział. I dodał, że nie myśli, by kraje zachodnie na szczycie dołączyły do krajów bałtyckich i Polski, które zajmują najostrzejsze stanowisko, co zasugerował w pytaniu jeden z francuskich dziennikarzy.
Czyżow nie mógł zagwarantować, że do poniedziałkowego szczytu rosyjscy żołnierze opuszczą gruzińskie miasto Poti. Domaga się tego strona unijna, zgodnie z wynegocjowanym przy udziale Sarkozy'ego planem pokojowym między Rosją a Gruzją.
Nie widzę związku. Wyjadą z Poti, kiedy sytuacja w zakresie bezpieczeństwa na to pozwoli. Wierzę, że to będzie tak szybko, jak to możliwe. Oni tam nie kontrolują, tylko patrolują- powiedział.
Rosyjski dyplomata skrytykował też wypowiedź komisarza ds. rozszerzenia Olli Rehna, który ostrzegł niedawno, że po Gruzji także Ukraina może stać się ofiarą presji Moskwy.
Mam wrażenie, że to jego osobiste stanowisko, a nie Komisji Europejskiej. Nie ma żadnych podstaw, by myśleć, że obecny konflikt może mieć jakiś wpływ na Ukrainę. Ale oczywiście nie mówię w imieniu liderów Ukrainy, którzy nie byli jednomyślni- oświadczył.
Inga Czerny