Aleksandra Jakubowska ostro o matkach protestujących w Sejmie. Sama ma niepełnosprawnego syna
Aleksandra Jakubowska krytykuje matki niepełnosprawnych dzieci, które protestują w Sejmie. - Nigdy nie naraziłabym swojego dziecka na taki stres - mówi Wirtualnej Polsce i przyznaje, że na opiekę nad niepełnosprawnym synem otrzymuje tysiąc złotych miesięcznie.
Mogłaby być pani jedną z matek, które protestują na sejmowych korytarzach.
Działania pań w Sejmie oceniam bardzo źle. Zostały podpuszczone przez polityków. Nowoczesna zachowała się w sposób obrzydliwy, wprowadzając je do Sejmu. Martwi mnie to podwójnie, ponieważ nigdy nie naraziłabym swojego dziecka na taki stres.
Cztery lata temu to, co dziś robi opozycja, robiło PiS.
Wykorzystywanie niepełnosprawnych do robienia sobie publicity, czy walki z politycznymi przeciwnikami uważam za obrzydliwe z każdej strony sceny politycznej. To jest wstrętne.
Jako matka niepełnosprawnego dziecka zgadza się pani z postulatami protestujących?
Mała grupka walczy o kwoty, które niewiele polepszą byt potrzebujących. Ale znam też matki niepełnosprawnych dzieci, które walczą o dużo istotniejsze rozwiązania systemowe. Doraźna pomoc niewiele pomoże. 500 zł to dwa zabiegi rehabilitacyjne. Trzeba walczyć o zmiany systemowe. Za mały jest limit pieluch, jakie przysługują niepełnosprawnym. Ponad połowa leków dla takich osób jest płatna w 100 proc.
O jaką pomoc systemową chodzi?
Niepełnosprawne dzieci potrzebują tego, co miedzy innymi zawarto w programie "Za życiem". Zakłada on nie tylko wypłacenie 4 tys. zł matkom, które urodziły chore dziecko. To przede wszystkim otworzenie ponad 380 domów opieki dla niepełnosprawnych, zwiększenie liczby warsztatów terapeutycznych. Niezbędny jest program, który umożliwi niepełnosprawnym pracę. PFRON współpracuje w tym zakresie m.in. z wielką zagraniczną siecią fast foodów w Polsce.
Świadczenia finansowe, jakie gwarantuje państwo dla rodziców niepełnosprawnych dzieci, są wystarczające?
Na pewno dla wielu rodzin odczuwa niedostatek, ale zamiast doraźnej podwyżki potrzebne są rozwiązania systemowe. Przez wiele lat, gdy byłam w rządzie, zasiadałam w Sejmie, w ogóle nie pobierałam świadczeń na Piotra, mimo że mi przysługiwały. Wyszłam z założenia, że moja pensja wystarcza, a wielu ludzi jest w dużo trudniejszej sytuacji i to im należą się te pieniądze.
Ile pani otrzymuje na syna?
O rentę wystąpiłam, gdy zabrakło mi środków do życia, a syn był już dorosły. Dostaje rentę socjalną ponad 800 zł i 153 zł zasiłku opiekuńczego.
Czy to wystarcza na opiekę nad nim?
Na szczęście Piotr nie potrzebuje leków, pampersów ani rehabilitacji. Korzysta tylko z opieki domu samopomocy, który działa dzięki Stowarzyszeniu Osób Niepełnosprawnych przy Archidiecezji Warszawskiej. Nie domagam się więcej, bo syn nie wymaga specjalistycznego leczenia.
Myśli pani o tym, co się stanie z synem, gdy pani i męża zabraknie?
Chyba każda matka w podobnej sytuacji o tym myśli. Mam nadzieję, że system domów samopomocy, który działa w moim powiecie, będzie dalej funkcjonował. Gwarantują one niepełnosprawnym dzieciom nie tylko dzienną opiekę, ale i mieszkanie na stałe. Liczę na to, że w razie potrzeby nasz syn znajdzie tam dla siebie miejsce.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl