Aleksander Kwaśniewski: Zachód musi wymagać od Putina, by uznał wybory na Ukrainie
Były prezydent Aleksander Kwaśniewski uważa, że Zachód musi wymagać od prezydenta Rosji Władimira Putina, by w imię stabilności Ukrainy uznał niedzielne wybory prezydenckie w tym kraju. - Jeśli Putin nie uzna wyborów, będzie to dowód, że planuje eskalację przemocy - dodał.
- Zachód czy świat musi po prostu wymagać od Władimira Putina, aby właśnie w imię stabilności Ukrainy uznał te wybory, to będzie test - mówił Kwaśniewski.
Podkreślił, że jeśli prezydent Rosji uzna niedzielne wybory na Ukrainie, to znaczy, że "jest gotów uczynić pewien krok ku stabilizacji sytuacji". - Jeśli nie zrobi tego, jeśli nie uzna wyborów prezydenckich, to będziemy mieli de facto dowód, że plan jest jasny - to jest eskalacja przemocy, to jest eskalacja nacisków, to jest pogłębianie destabilizacji Ukrainy i z tego powinny płynąć wszystkie konsekwencje - powiedział b. prezydent.
Kwaśniewski pytany, czy możliwe jest, że niedzielne wybory na Ukrainie odbędą się spokojnie, odparł: "Spokojnie na pewno się nie odbędą, bo to już jest przesądzone".
Według b. prezydenta dobrze byłoby, gdyby wybory te mogły zakończyć się w pierwszej turze. - Ale nie wiem, czy przewaga Petra Poroszenki jest tak znacząca, by można było w to wierzyć - stwierdził.
- Proszę pamiętać, że druga tura wyborów na Ukrainie jest po 3 tygodniach, czyli niestety ten czas jest dość długi, Rosjanie będą robić wszystko, by sytuację destabilizować i doprowadzić do tego, że w wielu miejscach wybory się nie odbędą po to, by dać sobie argument do nieuznawania wyniku wyborczego - wskazał.
Tymczasem - jak mówił Kwaśniewski - wybory prezydenckie są Ukrainie "potrzebne jak powietrze, dlatego że trzeba znaleźć pierwszy punkt stabilności". - Ten nowy prezydent byłby takim pierwszym, dysponującym mandatem elementem tego nowego rozdania - zaznaczył.
Wybory prezydenckie na Ukrainie
25 maja odbędą się wybory prezydenckie na Ukrainie. Według oficjalnych danych wystartuje w nich 21 kandydatów. Najlepsze notowania w sondażach przedwyborczych ma biznesmen i były minister spraw zagranicznych Petro Poroszenko; popiera go ponad połowa osób, które zdecydowały się na udział w głosowaniu. Na dalszych miejscach są była premier Julia Tymoszenko (ok. 10 proc.) i były wicepremier Serhij Tihipko (prawie 9 proc.).
W czwartek - na trzy dni przed wyborami - na Ukrainie nie słabły akcje prorosyjskich separatystów we wschodnich obwodach, gdzie zajęli oni 18 z 34 okręgowych komisji wyborczych.
Według organizacji Komitet Wyborców Ukrainy (KWU), która od lat monitoruje procesy wyborcze w kraju, w niedzielnym głosowaniu na prezydenta może wziąć udział ponad 70 procent uprawnionych. Szczególnie dużym zainteresowaniem wybory cieszą się w centrum i na zachodzie Ukrainy. Na wschodzie przeprowadzenie wyborów napotyka trudności - ponad połowa okręgowych komisji wyborczych w obwodzie donieckim i ługańskim była w czwartek zajęta przez separatystów lub przez nich zablokowana.