Aleksander Kwaśniewski: to nie są wakacje w Iraku
To jest misja, która jest związana z ryzykiem. Jest związana z poświęceniem. Mam nadzieję, że wszystko będzie przebiegało jak najlepiej. Gdyby przebiegało nieco gorzej, to myślę, że musimy wykazać dużo spokoju, a jednocześnie rozumieć, że to nie są wakacje w Iraku - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski w Salonie Politycznym Trójki.
03.09.2003 | aktual.: 03.09.2003 11:30
Jolanta Pieńkowska:Panie prezydencie, kilkanaście minut temu oficjalnie przejęliśmy kontrolę nad naszą strefa w Iraku. Dlaczego pan, zwierzchnik sił zbrojnych jest dziś tu, a nie tam?
Aleksander Kwaśniewski:Tak umówiliśmy się. Dziś jest tam minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński, jest Marek Siwiec, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Są ministrowie z krajów, które w naszej strefie biorą udział. I myślę, że to jest właściwe rozpoczęcie tego ogromnego, bardzo trudnego obowiązku. Ja przewiduję swój wyjazd bliżej świąt. Kiedy już sprawy będą bardziej zaawansowane, kiedy będziemy mogli ocenić jak to działa. Kiedy, jak sądzę trzeba będzie również dodać naszym żołnierzom otuchy, bo przyjdą pewne objawy zmęczenia i takiego fizycznego, i psychicznego. Pamiętajmy, że podejmują działania o wyjątkowej skali trudności.
Jolanta Pieńkowska:I tak, jak dziś czytamy w Gazecie Wyborczej amerykański ekspert od Bliskiego Wschodu mówi, że mogą spodziewać się najgorszego i doświadczenie z misji pokojowych ONZ nie bardzo im się przyda.
Aleksander Kwaśniewski:Czego można się spodziewać, to już mniej więcej domyślamy się. Jak będzie, zobaczymy.
Jolanta Pieńkowska:Nikt nie domyślał się tego, co się w piątek stało w Nadżafie.
Aleksander Kwaśniewski:To jest zamach terrorystyczny i takich zamachów może być więcej. Sądzę, że to, co dzisiaj, z punktu widzenia naszej obecności jest i dobre, i złe jednocześnie. To, że akty terrorystyczne są organizowane i celowe. One mają swój sens i dotyczą pojedynczych osób. Że tu nie mamy do czynienia z rebelią społeczną. Nie mamy do czynienia ze zjawiskami całkowitego chaosu. Jeśli chodzi o miejscowe społeczności...
Jolanta Pieńkowska:Ale możemy mieć.
Aleksander Kwaśniewski:Wszystko może być. Jesteśmy przygotowani na różne scenariusze. Natomiast to, co dla mnie jest istotną choćby informacją z dzisiejszych uroczystości, że są tam obecni przedstawiciele miejscowej społeczności. Są ajatollahowie, są osoby, które cieszą się respektem w tych środowiskach. Trzeba się liczyć z tym, że ci, którym nie zależy na stabilizowaniu sytuacji w Iraku będą podejmować akty terrorystyczne. Ale one są dzisiaj częścią społeczności. Czy nam się to podoba, czy nie. Akty terrorystyczne były i na Bali, i w Ameryce, i w Europie. One są też w Nadżafie. To wymaga bardzo specyficznych metod działania. Mniej policyjnych, a bardziej wywiadowczych, mówiąc wprost, żeby przewidywać, gdzie różnego rodzaju akcje mogą mieć miejsce.
Jolanta Pieńkowska:I do tego jesteśmy przygotowani, czy nie?
Aleksander Kwaśniewski:Sądzę, że jesteśmy przygotowani, że dobra jest współpraca z Amerykanami w tej mierze. Że to nie jest współpraca, którą zaczynamy, ale ma kilkuletnią tradycję. I doświadczenia. Ale zobaczymy. Chcę podkreślić raz jeszcze i tutaj cieszę się, że pani rozmówcy w niedzielę w tym duchu się wypowiadali. To jest misja, która jest związana z ryzykiem. Jest związana z poświęceniem. Mam nadzieję, że wszystko będzie przebiegało jak najlepiej. Gdyby przebiegało nieco gorzej, to myślę, że musimy wykazać dużo spokoju, a jednocześnie rozumieć, że to nie są wakacje w Iraku. To jest misja stabilizacyjna, misja związana z niebezpieczeństwem, z aktami terrorystycznymi, ze strzelaniem, a więc także z możliwymi ofiarami.