Aleksander Kwaśniewski: Sprawa syna Bidena jest dęta. Polski wątek ukraińskiej afery Trumpa
- Nie boję się żadnego śledztwa, bo spółka, w której radzie zasiadam jest zarządzana przejrzyście i profesjonalnie - mówi WP były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Ukraińska spółka Burisma jest w centrum afery, która wybuchła w Waszyngtonie i może zakończyć się impeachmentem prezydenta Trumpa.
Kiedy Donald Trump naciskał na ukraińskiego prezydenta, by wszczął śledztwo w sprawie swojego politycznego oponenta, jego celem był Hunter Biden, syn byłego wiceprezydenta i obecnie głównego rywala w wyścigu o prezydenturę. Ale gdyby Kijów uległ naciskom, rykoszetem sprawa mogłaby uderzyć w innego byłego prezydenta: Aleksandra Kwaśniewskiego.
Wszystko za sprawą spółki Burisma Holdings, największej prywatnej firmy gazowej na Ukrainie, należącej do oligarchy Mykoły Złoczewskiego. Kwaśniewski i Biden zasiedli w radzie dyrektorów spółki w 2014 roku; Biden zrezygnował w ubiegłym roku, były polski prezydent swoją funkcję sprawuje do dziś.
- Owszem, byliśmy tam razem, spotykaliśmy się dwa razy w roku na naradach - mówi były prezydent. Zapewnia jednak, że nie ma nic wspólnego z aferą wokół Trumpa i Bidena.
Pralnia oligarchy?
Skąd wynikają kontrowersje wokół Burismy? Nie ma żadnych dowodów, by Biden i Kwaśniewski robili coś niezgodnego z prawem. Ale obaj oskarżani są o to, że dali swoje nazwiska, by podnieść reputację bardzo podejrzanej spółki.
Mykoła Złoczewski to oligarcha w przeszłości związany z byłym prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem. Biznesmen był w administracji Janukowycza ministrem ds. surowców naturalnych, co zbiegło się z pozyskaniem przez firmę korzystnych licencji na produkcję gazu.
Jednak kiedy w 2014 r. Janukowycz uciekł z Ukrainy do Rosji, Złoczewski i jego biznes znalazł się w tarapatach. Nowe władze Ukrainy groziły rozliczeniem oligarchów; brytyjski Urząd ds. Poważnych Oszustw Gospodarczych wszczął śledztwo ws. prania brudnych pieniędzy przez Złoczewskiego za pomocą Burismy i zamroził jego aktywa. Złoczewski zbiegł do Monako. I wtedy właśnie do władz spółki powołano Kwaśniewskiego i Bidena.
Jak mówi WP Oliver Bullough, znany walijski dziennikarz i autor książki "Moneyland", który zajmował się sprawą Burismy, z punktu widzenia oligarchy zatrudnienie w spółce znanych nazwisk miało sens.
- Pan Złoczewski miał nadzieję, że zatrudniając ich sprawi, że będzie wydawał się bardziej prozachodni w czasie, kiedy prozachodniość nagle stała się modna. Dla oligarchy, który właśnie stracił swojego politycznego patrona, nawet pozór posiadania poparcia ze strony USA i Zachodu był warty wielkich pieniędzy - mówi Bullough.
Zarobki Kwaśniewskiego nie są znane. Ale pensja Bidena w Burismie wynosiła 50 tys. dolarów miesięcznie.
Mimo kilku wszczętych śledztw ws. Złoczewskiego i jego firmy, żadne nie zakończyło się postawieniem zarzutów.
Przeczytaj również: Aleksander Kwaśniewski robi interesy z ludźmi Wiktora Janukowycza
Naciski Trumpa nic nie dały
Trump zarzuca Bidenowi seniorowi, że to wynik jego działań. Ówczesny wiceprezydent naciskał bowiem Kijów na zwolnienie prokuratora generalnego Ukrainy Wiktora Szokina. Ale jak mówi WP Jan Piekło, były ambasador RP na Ukrainie, zarzut wobec Joe Bidena jest absurdalny: na zwolnienie Szokina naciskało ukraińskie społeczeństwo obywatelskie oraz dyplomaci także innych krajów. Zaś powodem dymisji nie była nadmierna aktywność w ściganiu oligarchów, lecz bezczynność - a nawet sabotowanie śledztw.
Kwaśniewski uważa, że fakt, że ani dochodzenia w sprawie, ani naciski Trumpa nie przyniosły żadnych efektów świadczy o tym, że w sprawie nie ma nic podejrzanego.
- Nie obawiam się żadnego śledztwa. Spółka zarządzana jest przejrzyście, przechodziła audyty zagranicznych firm. Jasno widać, że sprawa jest dęta, a prezydent Trump nadużył swojej władzy - zapewnia Kwaśniewski. Były prezydent swoją decyzję o dołączeniu do spółki tłumaczył wspieraniem ukraińskiej niezależności energetycznej i faktem, że Złoczewski był niezależnym od Janukowycza biznesmenem.
Aleksander Kwaśniewski nie ma się czego obawiać
Nie wszyscy w to jednak wierzą. Jak donosi "Financial Times", nawet mimo prominentnych nazwisk w zarządzie firmy, spółka nie cieszy się dobrą reputacją na zachodzie.
- Nigdy nie pracowaliśmy z nimi ze względu na uczciwość. Nigdy nie przeszli naszej procedury sprawdzającej - powiedział "FT" przedstawiciel jednej z zachodnich instytucji finansowej.
Zdaniem Piekły, Burisma nie ma się obecnie czego obawiać. Po wybuchu afery z Trumpem, władze Ukrainy prawdopodobnie nie ulegną naciskom prezydenta USA i kolejnego śledztwa ws. Burismy nie będzie. Ale to nie znaczy, że Biden i Kwaśniewski działali w dobrej sprawie.
- Wszyscy mają jakieś wytłumaczenia. Ale istnieją dokumenty mówiące o tym, że Burisma służyła swoim właścicielom do prania brudnych pieniędzy. Nie mówię, że Biden o tym wiedział. Ale na pewno powinien być bardziej uważny z kim wchodzi w interesy - mówi Piekło.
Przeczytaj również: Impeachment nie "zabije" Donalda Trumpa. Ale może go wzmocnić
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl