Aleksander Kwaśniewski: krótkotrwały wzrost notowań rządu
Każda zmiana daje niewielki kredyt zaufania, ale później jest ważne, czy jest więcej miejsc pracy, czy jest wzrost gospodarczy, czy jest poczucie optymizmu społecznego. Czy przedsiębiorcy mają więcej dobrego nastroju. Czy jest ten lepszy nastrój konsumentów. To działa na opinię o rządzie i myślę, że dla tego rządu dużo ważniejsze będą dwa wskaźniki (...) czy uda się uzyskać 3,5% wzrost PKB, bo to da poczucie rozwoju i czy będą zmiany na rynku pracy – powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski, zapytany w Salonie politycznym Trójki o zmiany w rządzie i ich wpływ na ocenę opinii publicznej.
07.01.2003 11:30
Jolanta Pieńkowska: Panie prezydencie. I politycy, i komentatorzy spodziewali się, że te zmiany w rządzie będą głębsze, że odejdą krytykowani ministrowie zdrowia i edukacji. Pan się też tego spodziewał, czy nie?
Aleksander Kwaśniewski: Nie. Dlatego, że ja jestem w tej sytuacji, że z premierem rozmawiam często. Jeśli chodzi o ministra zdrowia, to przy całej krytyce, jaka jest wypowiadana pamiętajmy, że Sejm przyjął, ja podpisałem pewną koncepcję zmian w służbie zdrowia. Trudno byłoby dzisiaj rezygnować z obecności w realizacji tego projektu głównego autora. Bo to byłoby zupełne rozmycie odpowiedzialności. Ja przyznam, że nie wiem, czy ten projekt jest dużo lepszy od poprzedniego, czy on się sprawdzi.
Jolanta Pieńkowska: A minister edukacji?
Aleksander Kwaśniewski: Minister edukacji jest, jak sądzę, w podobnej sytuacji. Wiele spraw rozpoczętych, które trwają. Myślę, że jest w tej chwili czas, żeby pani minister Łybacka mogła je kontynuować i pokazać efekty. Ona zdobywa kompetencje. Wczoraj słyszałem, jak wypowiadała się niezwykle kompetentnie w sprawach sportu. Więc też pamiętajmy, że to jest rok, czy półtora rządzenia. I myślę, że w tej chwili dla premiera będzie ważne, żeby w okresie najbliższych kilku miesięcy zajmować się nie tylko referendum, ale żeby rząd również pokazał efekty swoich działań. Bo drugi rok działalności rządu to jest taki, w którym nie da się już mówić o poprzednikach, to już nikogo nie interesuje. Ani nie można mówić, że właśnie zbieramy doświadczenia. Bo rok to jest 1/4 kadencji, wystarczająco długo, żeby doświadczenia zebrać. Czyli trzeba zacząć myśleć o efektach. Jak rozumiem nacisk premiera na jego ministrów będzie polegał na tym, żeby rok 2003 był rokiem pokazywania efektów, a przynajmniej dobrych procesów, które
się rozpoczęły.
Jolanta Pieńkowska: A sądzi pan, że notowania rządu mogą wzrosnąć po tych zmianach?
Aleksander Kwaśniewski: Ja nie przeceniam takiego efektu, dlatego, że zazwyczaj o kilka punktów to wzrasta. To jest proces i zjawisko krótkotrwałe, dlatego, że opinia o rządzie kształtuje się przede wszystkim poprzez własne samopoczucie. Każda zmiana daje niewielki kredyt zaufania, ale później jest ważne, czy jest więcej miejsc pracy, czy jest wzrost gospodarczy, czy jest poczucie optymizmu społecznego. Czy przedsiębiorcy mają więcej dobrego nastroju. Czy jest ten lepszy nastrój konsumentów. To działa na opinię o rządzie i myślę, że dla tego rządu dużo ważniejsze będą dwa wskaźniki. Ja oddzielam oczywiście sprawy europejskie, referendum, to jest inna historia. Dla tego rządu ważne jest to, czy uda się uzyskać 3,5% wzrost PKB, bo to da poczucie rozwoju i czy będą zmiany na rynku pracy. Gdyby ten wzrost plus działania rządu, plus to, co zaproponuje profesor Hausner w tej chwili dało efekt w postaci miejsc pracy, pewnej nadziei, szczególnie w tych regionach, w których tej pracy nie ma to to będzie wpływało
na ocenę prac rządu, bo to tak naprawdę określa nastroje.
Jolanta Pieńkowska: Politycy opozycji pytani wczoraj o te zmiany uważają, że premier przeprowadził je po to, aby odwrócić uwagę opinii publicznej od sprawy afery korupcyjnej Lwa Rywina i Gazety Wyborczej.
Aleksander Kwaśniewski: Nie sądzę. Choć zawsze jest jakiś kontekst zmian. Można powiedzieć, że od czegoś się uwagę odwraca albo chce się ją skierować gdzie indziej. Mamy początek roku, to jest dość naturalny czas na remanenty. Jeżeli nawet gdzieś tam w tle jest chęć odwrócenia uwagi, to tutaj, jako polityk nie potępiam premiera, dlatego, że czymś zabójczym byłoby dla rządu zajmowanie się aferą, z którą, jak twierdzi rząd nie ma nic wspólnego. To jest dziś zadanie dla prokuratury i dobrze, że zajęła się pracą. Szkoda, że tak późno. Będzie komisja sejmowa, nie mam wątpliwości, że zostanie stworzona. Będziemy mieli kilka miesięcy politycznej batalii w tej komisji i nicowania rządu na wszystkie strony. I nie dziwię się, że rząd chce robić swoje, uciec nieco do przodu. Więc nawet, jeśli jest taki kontekst tej decyzji, to ja nie widzę w tym nic nagannego.
Jolanta Pieńkowska: Powiedział pan, że szkoda, iż prokuratura tak późno zaczęła śledztwo, to znaczy, że uważa pan, że premier już w lipcu powinien poinformować prokuratora generalnego o tym, co zaszło?
Aleksander Kwaśniewski: Ja rozumiem motywy premiera. Rzecz do dzisiaj wydaje mi się niezrozumiała, a miejscami wręcz absurdalna. Więc jego przekonanie, że to jest coś dziwacznego jest zrozumiałe. Choć dzisiaj prawdopodobnie, gdyby zdarzyła mi się podobna sytuacja, to ja wyciągam podobny wniosek. Gdyby cokolwiek, również tak absurdalnego zdarzyło się i to z grona osób, które znam, zdarzyło się mnie. To dzwonię do prokuratora i proszę BOR o zatrzymanie osobnika w sekretariacie. Bo co robić. Nawet, jeżeli jest to jednostka chorobowa, a nie przestępcza. (Polskie Radio/reb)