Awaria Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Błyskawiczna reakcja z Polski

Kijów zaalarmował, że po masowym rosyjskim ostrzale Zaporoska Elektrownia Jądrowa na pewien czas całkowicie straciła zewnętrzne zasilanie. Jej operator ostrzegał przed "następstwami radiacyjnymi dla całego świata". Eksperci uspokajają i podkreślają, że w Polsce nie ma zagrożenia. - Jakiekolwiek katastroficzne scenariusze są ekstremalnie mało prawdopodobne - mówią w rozmowie z Wirtualną Polską.

Zaporoska Elektrownia Jądrowa na zdjęciu satelitarnym wykonanym w sierpniu 2022 roku
Zaporoska Elektrownia Jądrowa na zdjęciu satelitarnym wykonanym w sierpniu 2022 roku
Źródło zdjęć: © East News | AFP, Satellite image 2022 Maxar Technologies

09.03.2023 | aktual.: 09.03.2023 15:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

O tym, że w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej dzieje się coś niepokojącego, w czwartek rano poinformował koncern Enerhoatom. W komunikacie wyjaśniono, że w efekcie uderzenia rosyjskich rakiet o godzinie 3.53 (2.53 czasu polskiego) doszło do odłączenia ostatniej linii energetycznej, która łączyła elektrownię z ukraińskim systemem energetycznym.

To oznaczało konieczność przejścia na zasilanie awaryjne. "W razie braku możliwości wznowienia zewnętrznego zasilania elektrowni po tym czasie (10 dniach) może dojść do awarii z następstwami radiacyjnymi dla całego świata" - ostrzegł koncern Enerhoatom na Telegramie. Brak zasilania potwierdziła też Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej. Po godz. 15 czasu polskiego podano, że elektrownia atomowa została podłączona do sieci i odzyskała zasilanie dla własnych potrzeb.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Zasilanie do zapewnienia własnych potrzeb elektrowni atomowej zostało odnowione. Siłownia przechodzi z zasilania z generatorów na zasilanie z sieci energetycznej" -powiadomiło Ukrenerho.

Alarm w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej okupowanej przez Rosję

- Elektrownia musi się przestawić na wewnętrzne źródła, generatory, które najczęściej zasilane są olejem napędowym. I - w zależności od stanu zapasów paliwa - mówimy o konkretnym czasie, gdzie jednostka będzie funkcjonowała bez uszczerbku - tłumaczy szczegóły komunikatu w rozmowie z Wirtualną Polską Jakub Wiech, wicenaczelny portalu Energetyka24.com.

- Problem polega na tym, że nie do końca wiemy, jak wygląda sytuacja w samej elektrowni. Tam stacjonują rosyjskie wojska, jest ona okupowana przez Rosję. Została zamieniona w coś na kształt składnicy wojskowej. Tam jest sprzęt, personel wojskowy, dlatego sytuacja jest tak dynamiczna - dodaje.

Błyskawiczna reakcja Państwowej Agencji Atomistyki

Stanowczy komunikat Enerhoatomu spowodował szybką reakcję Państwowej Agencji Atomistyki, która opublikowała uspokajający komunikat.

Nie stwierdziła żadnego zagrożenia radiacyjnego dla Polski. Elektrownia jądrowa w Zaporożu, jak każdy obiekt tego typu, jest chroniona systemami pomagającymi zwalczać nawet zagrożenia terrorystyczne. Pomimo okupacji elektrowni i różnych incydentów z udziałem Rosjan, nawet oni dotrzymują standardów bezpieczeństwa - podkreśla z kolei Wojciech Jakóbik, analityk sektora energetycznego i redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl.

"Scenariusz praktycznie nieprawdopodobny"

Obaj eksperci zauważają, że problemy w Zaporożu są już kolejną taką sytuacją od początku rosyjskiej inwazji. I - podobnie, jak w poprzednich przypadkach - zagrożenie awarią jest niewielkie, a doświadczenie specjalistów ukraińskich w naprawach duże.

- Nawet, jak wyczerpią się zapasy paliwa i dojdzie do pewnych problemów, nie oznacza to, że będziemy mieli katastrofę jądrową. Nie, zupełnie nie. Prawdopodobieństwo katastroficznego scenariusza jest bardzo niewielkie. Mamy do czynienia ze scenariuszem praktycznie nieprawdopodobnym przy obecnym stanie doposażenia jednostek jądrowych w aktywne i pasywne systemy bezpieczeństwa - mówi Wiech.

- Nawet w ekstremalnej, mało prawdopodobnej sytuacji, w której doszłoby do jakiejś awarii, w której byłby problem z chłodzeniem elektrowni jądrowej, to szanse na jakiekolwiek skażenie, problemy radiacyjne występują tylko w lokalnym zakresie, w promieniu maksymalnie kilkudziesięciu kilometrów - dodaje wicenaczelny Energetyki24.com.

Nieprzewidywalne ruchy Rosji

Jakóbik podkreśla, że choć zagrożenia na razie nie ma, trudno się dziwić stanowczym komunikatom ukraińskiej strony wobec agresywnych działań Kremla.

- Mamy do czynienia z całkowicie nieprzewidywalnym państwem, które nie waha się popełniać zbrodni przeciwko ludzkości w Ukrainie, więc przezorny musi być zawsze ubezpieczony. Dlatego tak ważna jest inicjatywa na rzecz demilitaryzacji elektrowni - mówił.

- Ataki dronowe i rakietowe są wymierzone w sieci przesyłowe i w moce wytwórcze po to, żeby złamać morale Ukraińców. Żeby pozbawić machinę wojenną kontrofensywy ukraińskiej, żeby siać zamęt i kontynuować wrogie działania także na odcinku energetycznym - kontynuuje Jakóbik.

- Nie dziwi mnie, że Kijów stara się podkreślić, że Rosjanie działają zbrodniczo na jeszcze jednym polu. I warto mieć na uwadze, że wszelkie następstwa są winą rosyjską. Ukraina chce zarysować najbardziej radykalne scenariusze wynikające z działania Rosji wokół elektrowni jądrowej - tłumaczy działanie Enerhoatomu Wiech.

Dawid Siedzik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
zaporożeelektrownia jądrowawojna w Ukrainie