Alarm na amerykańskiej uczelni odwołany
Władze uczelni w amerykańskim stanie Wirginia, na której terenie w r. 2007 doszło do krwawej strzelaniny, odwołały wydane kilka godzin wcześniej ostrzeżenie o uzbrojonym mężczyźnie przebywającym na terenie kampusu.
04.08.2011 | aktual.: 04.08.2011 22:32
- Alarm na kampusie odwołano. Dziś na kampusie będzie dużo policji - napisano na stronie internetowej uczelni w Blacksburgu (Virginia Polytechnic Institute and State University) w pięć godzin po zamieszczeniu ostrzeżenia następującej treści: "Uzbrojony mężczyzna jest obok budynku Dietrick. Pozostańcie w środku. Zabezpieczcie drzwi. Strażnicy uruchomieni. Po pomoc dzwońcie pod 911".
W następnym komunikacie powiadomiono, że troje dzieci uczestniczących w wakacyjnym obozie zorganizowanym na terenie uczelni widziało białego mężczyznę, który szybkim krokiem kierował się w stronę boiska do siatkówki. Dzieci sądziły, że mógł mieć przy sobie broń, przykrytą kawałkiem materiału.
Policja przeszukała teren. Nie znalazła osoby odpowiadającej opisowi. Oprócz dzieci nikt inny nie zauważył niczego podejrzanego.
Mężczyzna, o którym mówiły dzieci, był widziany w pobliżu budynku Dietrick Hall, gdzie mieści się stołówka. Budynek znajduje się obok akademika, w którym przed czterema laty padły pierwsze strzały.
16 kwietnia 2007 r. 23-letni Seung-Hui Cho z Korei Południowej zastrzelił w Virginia Tech 32 osoby, a następnie popełnił samobójstwo. Była to najkrwawsza tego typu strzelanina w historii USA.
Uczelnia była wówczas krytykowana za zbyt wolną reakcję na strzelaninę. Po masakrze zaczęto wysyłać do studentów m.in. SMS-y oraz e-maile zawierające ostrzeżenie przed potencjalnym niebezpieczeństwem.
Tym razem, jak pisze Reuters, władze uczelni zareagowały bardzo szybko.