Akcja zbierania podpisów, by usunąć religię ze szkół
Łódzcy ateiści postanowili walczyć o wyprowadzenie religii ze szkół. W niedzielę zbierać będą podpisy pod petycją do premiera w sprawie renegocjacji konkordatu. Zbiórkę chcą kontynuować przez całe lato. To pierwsza wielka publiczna akcja w tej sprawie.
26.06.2010 | aktual.: 28.06.2010 10:27
Zbieranie podpisów organizuje łódzki oddział Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Akcję koordynuje łodzianka Magdalena Kowalczyk, ateistka i członkini PSR.
Do pracy skłoniły ją doświadczenia jej dzieci: - W drugiej klasie syn był jedynym, który nie chodził na religię. Świetlica była zamknięta, więc został wysłany do innej klasy. Ale nauczyciel się nim nie zajmował - opowiada.
Zdaniem Kowalczyk, niewierzący uczniowie są dyskryminowani przez kreskę przy przedmiocie "religia/etyka" na świadectwie. - Mają niższą średnią i mniejsze szanse dostania się na studia - tłumaczy działaczka.
Dlatego w niedzielę między godz. 12 a 17 na rogu ulicy Piotrkowskiej w Łodzi i pod Centralem II stanie stoisko, gdzie będzie można składać podpisy pod petycją do premiera Donalda Tuska w sprawie renegocjacji konkordatu, który zobowiązuje państwo polskie do otwarcia szkół dla religii. Stoisko pojawi się też w niedzielę 11 lipca. - Chcemy prowadzić akcję regularnie przez całe wakacje - mówi Kowalczyk.
Treść petycji rok temu stworzył współpracujący z PSR krakowianin Andrzej Mandel: - Zamiast wydawać 500 mln zł rocznie na pensje dla katechetów, można by budować przedszkola lub podnieść pensje nauczycielom - tłumaczy. Jego zdaniem, zyskaliby też katolicy, bo w salkach przy kościele atmosfera do nauki jest lepsza.
Wśród znajomych i internautów zebrał 10 tys. podpisów. - Gdy zbierzemy 50 tys. podpisów, wyślemy je do premiera, by wystąpił o renegocjację konkordatu - wyjaśnia Mandel.
Religię do szkół wprowadziło w 1993 roku rozporządzenie ministra edukacji, potwierdził ratyfikowany w 1998 roku konkordat między Polską a Watykanem. Do wycofania religii ze szkół potrzebna jest zmiana tego dokumentu.
Nie jest to jednak proste. W przypadku zwykłej ustawy sto tysięcy obywateli może złożyć projekt jej zmiany. Konkordat jest jednak umową międzypaństwową. Z inicjatywą jego zmiany do Watykanu może wystąpić tylko rząd. Nowy konkordat musiałby przyjąć w ustawie Sejm, a prezydent ratyfikować podpisem.
- Pisanie petycji może być sposobem zwrócenia uwagi na problem i wywołania dyskusji, jednak nie musi mieć bezpośredniego przełożenia na działanie rządu - mówi prof. Piotr Winczorek, prawnik konstytucjonalista. - Każdy obywatel ma prawo do pisania petycji do dowolnej władzy. Ale to, czy podpisze ją jedna osoba, czy milion, nie ma znaczenia - dodaje.
W sprawie religii w szkołach wypowiadał się niedawno Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Do jej nauki w szkołach nie miał zastrzeżeń, ale stawianie ocen na świadectwie uznał za łamanie prawa do nieujawniania swojej wiary.
Zdaniem większości księży, religia w szkołach się sprawdziła.
- W przykościelnych salkach młodzież może spotykać się na popołudniowych zajęciach w duszpasterstwach. A dla niewierzących powinny być lekcje etyki - mówi ks. Jarosław Kłys z wydziału duszpasterstwa młodzieży łódzkiej kurii.
Innego zdania jest dominikanin ojciec Marek Kosacz, który kilka lat temu ucząc religii w szczecińskim liceum przeniósł zajęcia do salki przy kościele.
- Nie mieliśmy ławek, mogliśmy zrobić sobie herbatę i mogliśmy zejść do kościoła, do którego młodzi ludzie nie zawsze chodzą - mówi. Petycji podpisywać jednak nie zamierza. - Autorom nie chodzi o dobro religii, tylko o jej usunięcie - tłumaczy.
Oficjalne wydanie internetowe www.polskatimes.pl/DziennikLodzki