Akcja ratunkowa w górach. Poszukiwani wykopali jamę śnieżną. Palili kask i gogle
Aż 40 ratowników brało udział w akcji ratunkowej w rejonie Pilska. W poniedziałek wieczorem dostali informację o zaginionych dwóch narciarzach. Poszukiwanym udało się schronić w wykopanej jamie śnieżnej. Palili kaski i gogle, by się ogrzać.
Ratownicy GOPR prowadzili w nocy z niedzieli na poniedziałek wyjątkowo trudną akcję ratunkową. Wieczorem ratownik dyżurny otrzymał zgłoszenie od zaniepokojonych narciarzy, że ich dwaj koledzy, z którymi się rozdzielili, nie dotarli w umówione miejsce, a ich telefony są poza zasięgiem.
Podjęto decyzję o poszukiwaniach. W związku z tym, że w górach panują skrajnie trudne warunki na miejsce wysłano ratowników wszystkich sekcji operacyjnych. Byli oni wywożeni na Halę Miziową skuterami śnieżnymi.
Ze względu na prawdopodobieństwo, że narciarze mogli zjechać na słowacką stronę, po kontakcie z Horską Służbą otrzymano zgodę na wysłanie patroli w tamten rejon. Horska Służba rozpoczęła patrole dna doliny Roztoki - informuje GOPR Beskidy na swoim profilu na Facebooku.
W nocy udało się poszukiwanych odnaleźć w zaimprowizowanym schronieniu, pod gałęziami jednego z drzew. Byli wyziębieni i przemoczeni. Aby rozgrzać się, rozpalili ognisko i spalili część swojego wyposażenia m.in. kask narciarski i gogle. Po interwencji goprowców dostali ciepłe napoje i suche ubrania.
Wszyscy mogą mówić o dużym szczęściu, bo tuż po wyjściu z kryjówki, na improwizowane schronienie spadło łamiące się drzewo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl