Akcja ratunkowa po powodzi i szacowanie strat
Wiceszef prezydenckiej kancelarii Władysław Stasiak, który wizytuje zalane tereny na Podkarpaciu, zapowiedział "doraźną pomoc" finansową dla poszkodowanych. Jak mówił w grę wchodzą sumy rzędu kilkuset tysięcy złotych. Również wicepremier i minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna zapowiadał na Podkarpaciu pomoc finansową. Środki mają zostać uruchomione w poniedziałek.
Rząd: nie będzie problemu z pieniędzmi
- Jesteśmy gotowi od poniedziałku uruchomić środki finansowe, także zasiłki dla ludzi, którzy będą składali wnioski, którzy są poszkodowani w tej powodzi - zapewnił Schetyna w dotkniętych powodzią Ropczycach. - Mam nadzieję, że będziemy mogli szybko zakończyć akcję ratowniczą i przejść do pomocowej, wypłacać zasiłki - dodał.
Podkreślił, że nie będzie problemu z brakiem pieniędzy. - Dysponuję rezerwą finansową w MSWiA, jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska - powiedział wicepremier. Zaznaczył jednak, że najpierw trzeba oszacować straty
Schetyna powiedział, że na zalanych terenach rozmawiał z poszkodowanymi mieszkańcami, ale też lokalnymi władzami i służbami ratunkowymi, którym podziękował za skuteczne reagowanie.
Wicepremier zaznaczył, że nikt nie spodziewał się takiej skali powodzi. Dodał, że pierwsze ostrzeżenia mieszkańców przed wodą były o godz. 18:00. - Ludzie postanowili jednak zostać w domach i trzeba to zrozumieć. Mam informację, że nikt się nie spodziewał takiej skali tej powodzi i oberwania chmury. Najlepsze radary nie przewidziałyby tej skali - mówił Schetyna.
W jego opinii, taka sytuacja jaka miała miejsce w Ropczycach, zdarza się raz na kilkadziesiąt lat. - Tak po prostu bywa i trzeba się przygotować na takie okoliczności w innych miastach - powiedział Schetyna.
Wicepremier odwiedził pobliskie miejscowości Niedźwiadę i Łączki Kucharskie, spotkał się także z samorządowcami z powiatu ropczycko-sędziszowskiego oraz z Dębicy, gdzie woda też wyrządziła znaczne straty.
Pomaga także wojsko
W walce z powodzią w południowej Polsce obok strażaków i policjantów uczestniczą także żołnierze. Ministerstwo Obrony Narodowej na wniosek wojewody podkarpackiego skierowało do akcji około 70 żołnierzy.
W nocy żołnierze z 21 Brygady Strzelców Podhalańskich oraz 3 batalionu ratownictwa inżynieryjnego w Nisku wzięli udział w akcji przeciwpowodziowej w gminach powiatu ropczycko-sędziszowskiego na Podkarpaciu. Do działań ratowniczych wykorzystano sprzęt wojskowy w tym transportery pływające PTS, samochody ciężarowo-terenowe oraz łodzie saperskie.
W gotowości do udziału w akcji przeciwpowodziowej są jednostki inżynieryjne z garnizonów w Brzegu w Opolskiem i Nisku w Podkarpackiem. Jednostki te dysponują materiałami wybuchowymi oraz specjalistycznym sprzętem inżynieryjnym takim jak pływające transportery samobieżne, łodzie, mosty towarzyszące, piły spalinowe.
Do zadań pomocniczych mogą być także użyte inne pododdziały ogólnowojskowe z garnizonów: Rzeszów, Opole, Kraków i Wrocław.
Prezydent: "doraźna pomoc" i 100 tysięcy zł na szkoły
- Nie obiecuję, że odbudujemy komuś dom, ale w przypadku zniszczenia np. ratującej życie aparatury medycznej możemy uruchomić środki - powiedział Stasiak. Poinformował, że po zakończeniu wizyty na Podkarpaciu sporządzi dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego notatkę, która może być podstawą wypłaty pomocy.
Minister Stasiak spotka się na Podkarpaciu ze sztabem kryzysowym i mieszkańcami, a wieczorem ma wymienić się informacjami z wicepremierem Grzegorzem Schetyną, który także odwiedził zalane rejony.
Stasiak podkreślił, że odwiedza inne miejsca niż Schetyna, aby obraz był pełniejszy. - Działamy jako jedna administracja; bardzo pilnuję, byśmy zagrali jako jedna drużyna - powiedział minister.
Dodał, że kancelaria prezydenta przeznaczy 100 tys. zł na remont szkół. - Weźmiemy na siebie pomoc w przywróceniu do stanu używalności sześciu szkół ponadgimnazjalnych w Ropczycach. Uzgodniliśmy ze starostą kwotę 100 tys. zł. Możemy od razu rozpocząć to przedsięwzięcie - powiedział Stasiak. "Nikt tu nie pamięta takiej powodzi"
Mieszkańcy Ropczyc nie pamiętają takiej powodzi. Woda sięgała prawie dwóch metrów, żywioł niszczył wszystko co stało na jego drodze, przewracał samochody, niszczył słupy oświetleniowe. Niemal w całym mieście nie ma prądu i wody. Sklepy oraz banki są nieczynne; mieszkańcy, aby zrobić zakupy muszą jeździć do okolicznych miejscowości.
Trwa usuwanie skutków powodzi, m.in. pompowanie wody z budynków, udrażnianie rowów, przepustów i dróg. Na spotkaniu sztabu kryzysowego ustalono konieczność szybkiego zapewnienia mieszkańcom zalanych terenów dostaw pitnej wody, żywności i niezbędnych leków. Ponadto Podkarpacki Inspektor Sanitarny zapewni niezbędne środki chemiczne do odkażania zalanych domów i obiektów użyteczności publicznej. Sprawdzi także punkty poboru wody spoza sieci wodociągowej. Wiadomo już, że ujęcia wody w Ropczycach i Dębicy są bezpieczne.
Z kolei Wojewódzki Lekarz Weterynarii zorganizuje zbiórkę i utylizację padłych zwierząt. Będzie także przeprowadzona kontrola żywności w zalanych sklepach czy magazynach, aby nie trafiła do sprzedaży.
W powiecie ropczycko-sędziszowskim i samych Ropczycach na skutek intensywnych opadów deszczu wylała lokalna rzeka Wielopolka; zalała i podtopiła około 400 domów. Ewakuowano ok. 600 mieszkańców. Jest też jedna ofiara śmiertelna - mężczyzna w średnim wieku, mieszkaniec wsi Brzeziny. Jego ciało znaleziono na brzegu.
Na Podkarpaciu w piątek po południu alarm powodziowy obowiązuje w powiatach: dębickim, ropczycko-sędziszowskim, strzyżowskim, w pow. brzozowskim alarm zamieniono na pogotowie.
Opozycja: za mało strażaków
Opieszałość w walce ze skutkami powodzi na południu kraju zarzuca rządowi opozycja. Poseł Lewicy Stanisław Wziątek mówił, że obowiązkiem władz jest zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom. Ocenił, że dotychczas do usuwania skutków ulew i powodzi skierowano zbyt małą liczbę strażaków i żołnierzy.
Z kolei Prawo i Sprawiedliwość zwróciło uwagę, że rząd Donalda Tuska zrezygnował z realizacji wielomilionowych inwestycji mających na celu ochronę południowej Polski przed skutkami powodzi. Wiceprzewodnicząca Klubu Parlamentarnego PiS Grażyna Gęsicka przypomniała, że rząd Jarosława Kaczyńskiego ogłosił w 2007 roku serię projektów, które miały być finansowane z Unii Europejskiej. Na liście znalazło się wiele projektów przeciwpowodziowych, w tym program o wartości 200 milionów złotych, który miał chronić obszary 6 województw leżących nad Wisłą .