Ajatollah zatrzymał w Iranie studentów-samobójców
Irański przywódca religijny ajatollah Ali Chamenei zakazał ochotnikom z tego kraju wyjazdów, by przeprowadzać samobójcze ataki bombowe przeciwko Izraelowi. O zgodę na to zwróciły się radykalne grupy studenckie. Ostrzegł jednak, że Iran nie będzie szczędził wysiłków, żeby wspomóc Hamas w inny sposób.
Zakaz Alego Chamenei sprawił, że przycichły wezwania zwolenników prezydenta Mahmuda Ahmadineżada, by Iran przyjął twardsze stanowisko wobec Izraela. Uwydatnił też ukryty rozdźwięk między ajatollahem i prezydentem na pięć miesięcy przed wyborami, w których Ahmadineżad pomimo słabnącej popularności będzie walczył o drugą kadencję.
Radykalne irańskie grupy studenckie poprosiły rząd, by pozwolił na wyjazdy ochotników, którzy przeprowadzaliby ataki samobójcze w Izraelu dla wsparcia Hamasu. Studenci zaczęli się zgłaszać po tym, jak 28 grudnia Chamenei wydał dekret religijny, w którym mówił, że każdy, kto zginie broniąc Palestyńczyków w Gazie przed izraelskimi atakami zostanie uznany za męczennika.
Tydzień później komentarze Alego Chamenei kontrastowały z jego dekretami religijnymi. - Dziękuję pobożnym i oddanym młodym ludziom, którzy prosili o pozwolenie na wyjazd do Gazy, ale trzeba zauważyć, że w tym regionie mamy związane ręce - powiedział w państwowej telewizji.
Chamenei skrytykował ONZ i UE za brak potępienia dla izraelskiego bombardowania Gazy dodając, że nie powstrzymają one palestyńskiego oporu.
- Nawet jeśli wróg, Boże broń, zabije wszystkich bojowników Hamasu, taka zbrodnia nie rozwiąże tej sprawy. Bez wątpienia Palestyńczycy podniosą się silniejsi i ostatecznie osiągną zwycięstwo - powiedział.
Grupy studenckie twierdzą, że odkąd Izrael rozpoczął swoją ofensywę w Gazie, w Iranie zarejestrowało się 70 tys. ochotników na zamachowców-samobójców.
Bombardowania Gazy, w których zginęło do tej pory ponad 700 Palestyńczyków wywołały oburzenie wielu Irańczyków. Izrael mówi, że rozpoczął ofensywę z powodu hamasowskiego ostrzału rakietowego zagrażającego cywilom.